środa, 29 stycznia 2014

Nuda?

Budzik dzwoni zawsze o tej samej godzinie. Codziennie zaczynam dzień od kubka kawy. Od przeszło 11 lat każdego dnia patrzę w oczy temu samemu facetowi. Bez większych kryzysów, nieporozumień, kłótni. Z przekonaniem, że to jest na zawsze.
Nuda?


Najpierw byliśmy przyjaciółmi. Potem byliśmy parą. W końcu- małżeństwem. Pojawiło się Ono. Świadomie. Jeszcze przed własnym mieszkaniem, przed ustabilizowaną sytuacją zawodową. Bez czekania na  idealną chwilę, doskonały moment. Nasz czas, miłość i zaangażowanie, to rzeczy, których nowy Człowiek potrzebował znacznie bardziej niż naszych pieniędzy. Jakkolwiek banalnie to brzmi.
Nuda?


Ja maniacko robię zdjęcia ludziom, On budynkom. Kłócimy się wciąż o te same pierdoły. Znamy na pamięć argumenty drugiej strony. Na pamięć znamy też opowieść o Eli, Stinie, Albercie i wielu innych mieszkańcach Miesiowego regału. Śpiewamy codziennie te same piosenki. W każdą niedzielę rano oglądamy z Młodym " Potwory i Spółka". Tego dnia na śniadanie prawie zawsze są naleśniki. Z Górkową konfiturą.
Nuda?


Latem jeździmy nad morze, zimą w góry. W majowe dni postanowiliśmy pokazywać Młodemu europejskie stolice (rok temu zaliczył Pragę). Mamy swoje ulubione miejsca, do których wracamy raz po raz, zamiast ciągle gonić za nowym. Prawdziwa Wigilia, to dla nas tylko ta przy babcinym stole a  w prawie  każdy weekend ciągnie mnie do rodzinnych Górek (co widać po ilości Górkowych kadrów;)). 
Nuda?


Teraz rzadko chodzimy na imprezy. Kino? Najlepszego aktora mamy we własnym domu!  Przyglądamy mu się z niemym zachwytem, wymieniamy nad Jego głową porozumiewawcze spojrzenia, nierzadko zaśmiewamy się z Jego powodu do łez. Razem się wygłupiamy i zajadamy kisiel domowej roboty. Tata jest od kąpieli, mama od usypiania. Księciulo nie zaśnie bez ulubionego kotka.
Nuda?


M. wybuchnął śmiechem, kiedy powiedziałam mu, że następny wpis będzie o naszym nudnym życiu. Bo przecież ciągle się coś dzieje, właściwie to za dużo się dzieje! Od kilku lat nasze życie wciąż się zmienia, ulega nieprzewidywalnym modyfikacjom.
Nowe role życiowe. Nowe role zawodowe. Nowe pasje. Nowi ludzie. Nowe sytuacje. Ale priorytety wciąż te same. A to co dla nas najważniejsze- jest constans. Staramy się aby codzienność naszego Miesia była możliwie najbardziej przewidywalna, bezpieczna, pełna ciepła.
Nudna... ?

piątek, 24 stycznia 2014

Muszę.



Kilka dodatkowych chwil. W gratisie. Z okazji choroby, ale zawsze. A w chorobie obydwoje jesteśmy nie do zniesienia. Tak już mamy. Dlatego M. dzielnie opiera się wszelkim wirusom, które rozsiewamy i odpoczywa od nas w pracy;) A my budujemy, wycinamy, naklejamy. Gotujemy. 
Czytamy, czytamy, czytamy... 
" Jesce baja!"- powiedziałby Księciulo. Racja, baja. A w taki dzień jak dziś nawet o kilka baj za dużo. Ciii...


To chorowanie całkiem inne niż kiedyś. Bo nie ma "nie chcę, nie dam rady, nie mogę". Jest MUSZĘ. Nakarmić, przebrać i lekarstwa podać. Ba! Nawet zabawiać. Muszę.
A potem nadchodzi wybawienie- popołudniowa drzemka. Szybko ogarniam rozwalone zabawki, prasowanie, pranie by jak najszybciej uszczknąć chwilkę. Tylko dla siebie. Bez " muszę".


I planów tysiące. W końcu zrobię to, albo nie. Tamto. Albo nic nie zrobię? Poczytam. Pomyślę. Poleżę. Mogłabym tak godzinami przecież...
Ale niechby tylko spał za długo! Już oczy, raz po raz,  na zegarek niespokojne spoglądają. Już nogi pod drzwi Jego pokoju prowadzą... Uszy nasłuchują. Ręce nie mogą znaleźć sobie zajęcia, bo po prostu MUSZĄ już Go wziąć w ramiona! To takie mamine, najważniejsze na świecie " muszę" :)


Śpiworek- Szafa Tosi  Nie wiem jak mogliśmy żyć- bez śpiwora i bez Szafy Tosi. Jest to takie miejsce w sieci, do którego zaglądać uwielbiam. Uwielbiam Julkę i Tochnę. Każde słowo, każdy kadr...

Sarenkowa kapa- Dom artystyczny - narzutki do Miesiowego, leśnego pokoju poszukiwałam przez kilka miesięcy. Mam podpowiedziała Dom Alizee i to był strzał w dychę! Dziękuję za cierpliwe podążanie za moją wizją i ustawicznymi zmianami koncepcji :) Na pewno wrócimy po kapę dla nas, dorosłych:)

Szarak- Ikea

Naklejki  jedzeniowe Melissa&Doug - Edukatrorek - Idealne dla małych łapek, bo duże. Mamy z tej serii jeszcze naklejki wielokrotnego użytku. 6 plansz i cała masa zwierzaków. Od kilku miesięcy w ciągłym użyciu i mają się bardzo dobrze:)

Sweter, gwiazdkowe legginsy, pasiasta bluzeczka- F&F
Czekoladowe rajtki- Mothercare
Wełniane skarpetki- H&M

wtorek, 21 stycznia 2014

Pewien piątek.


Piątkowe popołudnia. Uwielbiam. Są zapowiedzią dwóch dni, kiedy to z płynącym czasem możemy zrobić dokładnie to co chcemy.  Pójść na spacer? A może na rower? Upiec ciasto? Zrobić zakupy? Wpaść na kawę do znajomych? A może zostać w domu i zakopać się pod kocem z zimową lekturą? W te dwa, magiczne dni nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko jest po naszemu,  wszystko jest tak jak chcemy.


Na koniec podzielę się z Wami naszym weekendowym ciachem. Niby jabłkowe, ale ja nazwałabym je raczej migdałowym. To pierwsze bezglutenowe ciacho jakie zrobiłam, wygląda niepozornie, ale jest pyszne! A przepis banalnie prosty.Ciacho można też polać roztopioną, gorzką czekoladą :) 


A do naszego ciacha doskonale pasują: ciepły sweter, imbirowa herbatka i zimowa lektura. Nie wyobrażamy sobie bez niej naszej codzienności, zwłaszcza teraz, kiedy zmogło nas choróbsko;) Oto zimowe pozycje w naszej biblioteczce:
1. O zimie
2. Zimowe popołudnie
3. Najbardziej na całym świecie lubię śnieg!
4. Jabłonka Eli.
5. Czupieńki i gwiazdka.
6. Mroźna noc ( uwielbiamy całą serię!)

* zdjęcia byle jakie, nie panuję jeszcze nad ciemnościami, które nadchodzą wraz z godziną 16... Ale pracuję nad tym:)

sobota, 18 stycznia 2014

52 tygodnie- 1, 2, 3

52 tygodnie. 52 portrety. 52 miny, 52 spojrzenia... Za rok usiądziemy przed 52 zdjęciami i ze zdumieniem odkryjemy jak nasze dziecko przez ten czas się zmieniło... 


W projekcie uczestniczymy dzięki Hally ( dziękujemy, że o nas pamiętałaś!). Projekt 52 możecie śledzić TU. Możecie też dołączyć:)