W dzieciństwie przyjaźniłyśmy się my, teraz przyjaźnią się nasi synowie. W zasadzie, to nie mają wyboru-matki uparły się spotykać- chłopaki muszą ze sobą obcować. Czasami mam wrażenie, że są jak ogień i woda. Innym razem wydają mi się nieziemsko podobni ( a jacy uparci obaj!). Ich przyjaźni łatwa nie będzie. To pewne. Nasza chyba też taka nie była... ;)
Siedzimy na ganku, pijemy kawę, patrzymy na ganiających za piłką, wszystkich naszych facetów ( a w sumie mamy ich pięciu!). Śmiać mi się chce kiedy przypominam sobie nasze marzenia sprzed lat. Marzenia o przyszłych córkach, o koronkach, falbankach i dziewczęcych imionach.O całym tym babskim świecie. A teraz? Teraz obie nie wyobrażamy sobie świata bez naszych chłopaków! I już nie znamy się na kitkach i dobierańcach; tiulach czy falbankach. Auta, piłki, traktory- to teraz nasz chleb powszedni. Budujemy garaże, strzelamy gole, kupujemy bojówki w rozmiarze 98... Jest super!:)
Brakuje mi mojej przyjaciółki u boku i jej synów u boku moich synów. Dobrze Wam! :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Zabór City? :-)
OdpowiedzUsuń