Sobotni poranek. W nim też już czuć smak końca lata. Bo w domu. Nie na wyjeździe, nie nad wodą. Bo był czas na farby i na rower. Bo poszliśmy na rynek po zioła. Po gruszki, maliny, borówki. I pomidory, kalafior, kolorowe papryki. Zrobiliśmy deser, czekamy na gości. Niektórych zmorzył sen:) Planujemy jeszcze dwa małe wyjazdy, ale w głowie już jesień i właśnie takie soboty.
desery wyglądają smakowicie, w ogóle wasze zdjęcia są smakowite :)
OdpowiedzUsuńTo tylko zwykłe galaretki, ale maliny i borówki nadały im wyglądu:) A za zdjęciowy komplement- dziękuję:))
UsuńJakie cudne rzęski :-)
OdpowiedzUsuńCudnie u Was:)
OdpowiedzUsuńZwykła galaretka a jak pięknie na zdjęciach wygląda!
OdpowiedzUsuńU nas też już jesień czuć. Niedziela leniwa na tyle, że nawet na spacer nie chciało nam się iść. Pierwszy raz od "niepamiętamkiedy" ;)
A teraz Mateusz śpi, mąż obiad robi a ja mam czas na czytanie ;)
U nas to samo- dopiero teraz idziemy na spacer, ale to przez pakowanie (jedziemy pod namiot- Mieszkowy pierwszy raz pod namiotem!). Niemniej coraz więcej chwil pod dachem...
Usuń