sobota, 22 czerwca 2013

Pomocowo!

Dziś nie zdjęciowo, dziś pomocowo. Czy byliście kiedyś na oddziale dziecięcym? A w hospicjum? Ja właśnie wróciłam do domu z oddziału pediatrycznego, z Miesiem dzisiaj na noc został Tata. To nie jest nasza pierwsza hospitalizacja. Piąta. Najdłuższy pobyt- 2 tygodnie. I były to ciężkie 2 tygodnie. Kto był na takim oddziale - wie jak jest. Cała masa nieprzyjemnych badań i zabiegów, ból- bardzo dużo musi znieść dziecko i jego przerażeni, zdezorientowani rodzice. Szkoda, że- płacąc przecież za pobyt z dzieckiem- muszą dodatkowo borykać się z barkiem aparatury, spaniem na podłodze, całodziennym czuwaniem na metalowym stołku przy łóżeczku dziecka (w siódmej dobie po porodzie!), duchotą, odrapanym łóżeczkiem, widokiem na szaro-burą ścianę...
 My zawieźliśmy do szpitala połowę swojego mieszkania- tą kolorową i radosną połowę:) Okna okleiliśmy papierem w kolorowe zwierzaczki, bo tak grzało, że my nie mogliśmy tego znieść, nie mówiąc już o naszym gorączkującym od 20 dni dziecku... Ale wytrzymamy, bo jesteśmy przecież- taką  mam nadzieję- w szpitalu "na chwilę". Ale są Dzieci dla których to drugi dom. Są też Dzieci, które nie mogą liczyć na to, że rodzic zasłoni im okno, przyniesie ulubiony kubeczek, sprawi, że sala szpitalna będzie miejscem weselszym i przyjaźniejszym. W sali tuż obok leży sobie przesłodki Bobas u którego nie widziałam jeszcze nikogo ( nie licząc krótkich wizyt pielęgniarek). Leży sobie tak całkiem sam, czasem pogada do siebie, pośmieje się do swojej nogi, czasem pokwili... U Miesia dzisiaj była cała rodzina i  mimo wielkiego zmartwienia jakim jest Księciula chorowanie, było gwarnie i wesoło. Chętnie wymknęłabym się na chwilę obdarzyć ciepłym słowem czy gestem tego Malca, podobny pomysł miała też moja mama, ale, podczas któregoś z naszych bydgoskich pobytów, zostałam uświadomiona- "regulamin nie pozwala na dotykanie i zaglądanie do cudzych dzieci "...

Jest wiele różnych, pomocowych akcji, nie sposób wesprzeć każdą z nich, nie sposób o każdej powiedzieć. Ale przeczytajcie tych parę słów napisanych przez Olę- bo naprawdę warto!  Przeglądam statystyki, trochę Was tu zagląda, może ktoś będzie chciał i mógł pomóc?

Chodzi o pomoc dzieciom bardzo chorym, umierającym i jednocześnie opuszczonym przez rodziców. O dzieci które miały niewyobrażalnego, podwójnego pecha...

POST OLI
http://mamwatpliwosc.blog.pl/2013/06/06/kiedy-nie-wiesz-o-co-chodzi-chodzi-o-pieniadze/

I FILMIK ( dla opornych, głos tej Małej poruszy każdego)
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZeNgyEHZ1Z8


Wiem, że łatwiej pewnych rzeczy nie słyszeć, nie wiedzieć, ominąć je szerokim łukiem by " nie psuć sobie humoru", nie narażać się na - przecież chwilowy- dyskomfort .  Jeśli jednak ktoś zdecyduje się  poświęcić chwilę- udostępnić posta Oli, opowiedzieć o akcji znajomym- super, wielkie dzięki!

I na koniec- jednak zdjęciowo- aby zakończyć optymistycznym akcentem- nasz Wesołek, który nawet w szpitalnym łóżeczku tryska dobrym humorem i pogodą ducha:) Nie wiem po kim to dziecko ma  takie pogodne usposobienie ale dziś cały oddział dziecięcy zapełnił się jego radosnym śpiewem i świergotem:)  Trzymaj kciuki kto może za naszego Wesołka, żeby w końcu mógł skorzystać z tej pięknej, letniej pogody!



Fotka  z wiadomych względów " komórkowa" w związku z czym zwracamy uwagę li i jedynie na przekochany uśmiech Księciulka:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz