Budzik dzwoni zawsze o tej samej godzinie. Codziennie zaczynam dzień od kubka kawy. Od przeszło 11 lat każdego dnia patrzę w oczy temu samemu facetowi. Bez większych kryzysów, nieporozumień, kłótni. Z przekonaniem, że to jest na zawsze.
Nuda?
Nuda?
Ja maniacko robię zdjęcia ludziom, On budynkom. Kłócimy się wciąż o te same pierdoły. Znamy na pamięć argumenty drugiej strony. Na pamięć znamy też opowieść o Eli, Stinie, Albercie i wielu innych mieszkańcach Miesiowego regału. Śpiewamy codziennie te same piosenki. W każdą niedzielę rano oglądamy z Młodym " Potwory i Spółka". Tego dnia na śniadanie prawie zawsze są naleśniki. Z Górkową konfiturą.
Nuda?
Latem jeździmy nad morze, zimą w góry. W majowe dni postanowiliśmy pokazywać Młodemu europejskie stolice (rok temu zaliczył Pragę). Mamy swoje ulubione miejsca, do których wracamy raz po raz, zamiast ciągle gonić za nowym. Prawdziwa Wigilia, to dla nas tylko ta przy babcinym stole a w prawie każdy weekend ciągnie mnie do rodzinnych Górek (co widać po ilości Górkowych kadrów;)).
Nuda?Teraz rzadko chodzimy na imprezy. Kino? Najlepszego aktora mamy we własnym domu! Przyglądamy mu się z niemym zachwytem, wymieniamy nad Jego głową porozumiewawcze spojrzenia, nierzadko zaśmiewamy się z Jego powodu do łez. Razem się wygłupiamy i zajadamy kisiel domowej roboty. Tata jest od kąpieli, mama od usypiania. Księciulo nie zaśnie bez ulubionego kotka.
Nuda?
M. wybuchnął śmiechem, kiedy powiedziałam mu, że następny wpis będzie o naszym nudnym życiu. Bo przecież ciągle się coś dzieje, właściwie to za dużo się dzieje! Od kilku lat nasze życie wciąż się zmienia, ulega nieprzewidywalnym modyfikacjom.
Nowe role życiowe. Nowe role zawodowe. Nowe pasje. Nowi ludzie. Nowe sytuacje. Ale priorytety wciąż te same. A to co dla nas najważniejsze- jest constans. Staramy się aby codzienność naszego Miesia była możliwie najbardziej przewidywalna, bezpieczna, pełna ciepła.
Nudna... ?