czwartek, 26 stycznia 2017

Wyjątkowości/2



Po dwóch miesiącach od ostatniego "odcinka", wracamy z cyklem wyjątkowości. Zobaczcie, co nas zachwyciło w styczniu!

1. Tekstyliów od Belle Petite mamy sporo. Pokazywałam nie raz. Świetna jakość idzie tu w parze z fajną ceną. Produkty są pięknie zapakowane. Lubimy to! Styczniowe wyjątkowości to mufka, w moją ulubioną, miasteczkową tkaninę i kocyk, ostatnio także ulubiony (a trochę ich mamy). Ten jest bardzo miękki, idealnie otula Młodą podczas spacerów. Jego kolor okazał się o wiele bardziej praktyczny, niż mój ukochany biały, nie widać każdego śladu Miesiowych łapek, bo oczywiście wszystko co Jaśminkowe jest przez starszego Brata bardzo lubiane ;) Bardzo lubię w kocykach Belle Petite, to że mają wszyte kolorowe metki, Inka właśnie zaczyna to doceniać.


2. Pieluszek i otulaczy nigdy dość. Nadal owijamy Jaśminkę, gdy jest niespokojna, sporo też ulewa, więc takie tekstylia są na wagę złota. Nowością w naszej szafie i w ofercie TulioTULAcze bambusowe w piękne, czarno-białe wzory. Wyjątkowo przypadły nam do gustu! Są delikatne i przewiewne, będą niezastąpione latem.



3.  Ostatnio oczarowały nas produkty hiszpańskiej marki Suavinex. Są praktyczne, świetne jakościowo i piękne. Ta firma udowadnia, że sterylizator parowy, smoczek czy butelka nie muszą być nijakie :) My wybraliśmy przepiękny sterylizator w czarne groszki i zestaw w jaskółki. Przyjrzyjcie się tej marce, bo naprawdę warto.

Elektryczny sterylizator firmy Suavinex (TU) bezpośrednio eliminuje 99,9% szkodliwych zarazków i drobnoustrojów, wykorzystując intensywną parę wodną zamiast substancji chemicznych. Możliwa jest sterylizacja przy użyciu modułu elektrycznego lub w kuchence mikrofalowej. Oprócz tego, że urządzenie pomaga nam dbać o higienę, świetnie prezentuje się w kąciku Malucha :) Działa szybko i jest cichy w obsłudze, a także łatwy do czyszczenia.




Smoczki. Pisałam już w którymś z wyprawkowych postów, że wyleczyłam się już dawno z podejścia antysmoczkowego. Noworodki mają bardzo silną potrzebę ssania i większość z nich potrzebuje ssać częściej niż sam moment karmienia. A zaspokajanie potrzeb noworodka, to podstawa. Komfort mamy też jest bardzo ważny. Umiejętnie stosowany smoczek, to więcej pożytku niż szkody, więc wolę mieć go pod ręką od razu. Ostatnio zachwycam się smoczkami Suavinex (TU)

Zawieszki/ łańcuszki do smoczków. Jak smoczek to i zawieszka, która będzie smoka pilnowała. Wybraliśmy zawieszę jest dopasowana do smoków tej firmy.


Butelka. Jaśminka jest karmiona wyłącznie piersią. Ale butla na pewno się przyda. Miesia przyzwyczajaliśmy do butelki od początku. Potem pił z niej wodę, bez problemu zostawiałam Mu też w niej mleko, kiedy chciałam wyjść i powiem Wam, że Mąż miał wielką frajdę z tego, że On też może czasami nakarmić naszego Malucha :) Dlatego jedna, awaryjna, butla musi w naszym domu być.


4. Na koniec coś typowo babskiego. Przyznam, że wciąga mnie ten dziewczynkowy świat, oj wciąga! Te wszystkie kokardki, opaski, kwiatuszki dodają uroku szaremu krajobrazowi za oknem. Przepiękne i przede wszystkim przyjazne dla dzidziusia, bo bardzo miękkie, opaski Project Bow skradły moje serce. Jaśminka wygląda w nich uroczo! Na zdjęciach zobaczycie też zimowe mokasynki SziSzi. To ostatnio mój ulubiony duet w wyjściowych stylizacjach Jaśminki ;)

czwartek, 5 stycznia 2017

Co możesz zrobić, żeby Twoje dziecko pokochało książki?


Mały  czytelnik. Daję sobie prawo, do udzielania rad jak takowego wychować. Mój Syn połyka książki! Nigdy nie zapomnę dnia, w którym 3 letniemu Mieszkowi pozwoliliśmy wybrać w popularnym sklepie z zabawkami co chce. On przybiegł do nas z książką. Ja pękłam z dumy. Teraz wygląda to trochę inaczej. Książka nie jest już numerem 1 na liście życzeń, nie deklaruje głośno, że kocha czytać. Ma pięć lat i boleśnie przekonałam się o tym, że doskonale wie co jest na topie wśród przedszkolaków... Star wars, spiderman, śmieciaki i nieśmiertelne lego- wymienia jednym tchem ulubieńców. Ale kiedy jest ze mną w domu, przychodzi ze stertą książek, siada na kanapie i chce czytać. A najgorsza kara, to brak wieczornego czytania ;) Lubi krótkie opowiadania, długie opowieści i wiersze. Przerobiliśmy całą Lindgren, mamy za sobą kilka lektur. Przynajmniej raz w miesiącu jesteśmy w bibliotece. W empiku świecą Mu się oczy. Co było Jego pierwszym prezentem dla Siostry? Książka. No więc jak wychowaliśmy małego mola książkowego? A może taki już się urodził? Postaram się na te pytania odpowiedzieć w dzisiejszym wpisie :)


1. Nigdy nie jest za wcześnie na kontakt z książką.

Zaczęliśmy czytać już do brzucha. Mąż wieczorem siadał i czytał fasolce Powiastki Beatrix Potter. Czy to miało wpływ na to jak reagował Mieszko na czytanie po drugiej stronie brzucha? Na pewno. Znał głos taty, powolny rytm czytania (zupełnie inny od codziennych rozmów) go uspokajał, ciekawie wsłuchiwał się w nasze głosy. Na takiej samej zasadzie lubił muzykę, której słuchałam będąc w ciąży :)

2. Warto czytać Dziecku- nawet wtedy, gdy reaguje obojętnie.

Wiele razy słyszałam od innych rodziców "Mojego dziecka czytanie nie interesuje. Trudno, może kiedyś do tego dorośnie, na razie daliśmy sobie spokój, bo w ogóle nie słucha, gdy mu czytam." Hmm, nie wiem czy istnieje Dziecko, które od urodzenia uwielbia wspólne czytanie. Większość Maluchów będzie reagowała obojętnie. Ale to wcale nie jest powód, by przestać Im czytać. Trzeba robić swoje, a nadejdzie dzień, w którym dziecko skupi się na czytaniu ten pierwszy raz. Na 30 sekund. Później na minut kilka. A jeszcze później? Nasz 3- latek mógł już słuchać godzinami! Warto pamiętać, że Dziecko lubi, to co znajome. Jeżeli będzie miało rytuał wspólnego czytania z rodzicami, to prędzej czy później zaowocuje sympatią do książek.

3. W otoczeniu Dziecka powinny być książki. Dużo książek!

Nawet jeśli główna aktywność związana z książkami, to ich podgryzanie, zadbaj o to, by książki pojawiły się w pobliżu Malucha. Można na początek wybrać miękkie, drewniane, kąpielowe, szeleszczące. Znów korzystamy z tego, że dziecko lubi, to co znajome.

4. Nie zapominaj o czytaniu dorosłych książek.

Dziecko wszystkiego uczy się od nas. Wszystko naśladuje. Przez pierwsze lata mamy w domu małą papużkę, która za wszelką cenę stara się (nieporadnie i na swój sposób) robić to co mama i tata. Jeszcze długo będzie dążyło do tego by robić "dorosłe" rzeczy. To czy będzie udawało, że stuka w klawisze laptopa, rozmawia przez komórkę czy czyta książkę- zależy od Ciebie. Zastanów się więc w jakich sytuacjach, aktywnościach widzi Ciebie najczęściej? Kiedy Maluch widzi czytających rodziców, wyrabia się w nim przekonanie, że czytanie, to coś fajnego, atrakcyjna forma spędzania wolnego czasu.  Dlatego nie odkładaj tego, na wieczór,  kiedy Maluch pójdzie spać. My mieliśmy kiedyś sobotni rytuał. Kawa, herbata, ciacho i każdy ze swoją książką/ gazetą w dłoni. Oczywiście syn nie dał nam zagłębić się w lekturze, cały czas z nami rozmawiał, opowiadał co widzi na obrazkach w swojej książeczce. Miał jednak okazję widzieć, że czytanie, to aktywność, którą bardzo lubimy. Musimy do tego powrócić, bo z dwójką dzieci zapomnieliśmy trochę o tym, bardzo ważnym, rytuale i przyznam, że po książkę sięgam głównie wtedy, kiedy Dzieci śpią.

Czy dodalibyście jeszcze jakiś punkt do tej listy?  Ilustracją do dzisiejszego wpisu niech będą nasze najnowsze, Zakamarkowe, czytadła. To wydawnictwo jest od zawsze naszym numerem 1, już wielokrotnie o tym pisałam, a na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć, że już roczny i dwuletni Miesio nie rozstawał się  Zakmarkami  :) Co czytamy dzisiaj?

1. "Urodziny Alberta" Gunilla Bergstrom

Kochamy całą serię o Albercie, to już wiecie. Pisałam o tym wielokrotnie. Nie mogło więc na naszym regale zabraknąć kolejnego tomu z  przygodami Alberta. Tym razem nasz ulubiony bohater ma szóste urodziny. Miesio w tym roku także będzie obchodzić szóste urodziny, tym bardziej to must have w naszej biblioteczce :)




Przepiękna, zimowa opowieść. Podzielona na 24 rozdziały, więc możemy czytać ją w czasie adwentu. Ale możemy też sięgnąć po nią w czasie Świąt, lub po prostu, na co dzień. Warto. Przejmująca, tajemnicza, mądra, refleksyjna, pełna ciepła.  Polecam bardzo mocno!



3. "Wiktorio, I love you" Maja Hjertzell

Ciekawa opowieść o przyjaźni dziewięcioletniej Linn z bibliotekarką. Mało ilustracji, dużo tekstu, idealna dla starszaka. To taka książka, którą z przyjemnością przeczyta też mama, nie ukrywam, że właśnie takie lubię najbardziej ;)


 4. Liczymy na spacerze. Matematyka na każdą pogodę Emma Adbage

Pamiętacie wpis o książkach dla małego matematyka? (TU), pisałam tam o książce "Matematyka ze sznurka i guzika". Jak dobrze, że udało znaleźć nam się coś podobnego! Tu również nudy nie ma, liczymy bawiąc się na podwórku, w parku i w ogrodzie. Dziś tylko mała zajawka, w planach druga część wpisu o książkach z matematykę w roli głównej, tam napiszemy o tej książce więcej.


 5. "Sam w domu" Lotta Olsson.

Urocza, pełna ciepła, opowieść o mrówkojadzie i orzesznicy. Szkoda, że nie miałam takiej książki, kiedy sama byłam dzieckiem. Bardzo nie lubiłam zostawać sama w domu, nawet na chwilę. Ta opowiastka jest właśnie o tym. Samotność nie zawsze cieszy, ale można ( i warto!) sobie z nią radzić. Zwłaszcza, że gdy jej zaznamy- radość z ponownego spotkania jest jeszcze większa :)