piątek, 29 listopada 2013

Mysi domek


Dawno, dawno temu Mieszko dostał sześć drewnianych myszek. Minęło kilka miesięcy nim Miesiulo odkrył owe myszki. Kiedy w końcu znalazły się w polu Jego zainteresowania- stały się absolutnym hitem. Pisałam już o fenomenie myszek TU. Księciulo ma więc sześciu mysich przyjaciół, z którymi się w zasadzie nie rozstaje. Śpi z nimi, bawi się nimi w chowanego, gotuje im obiadki,  układa je do snu... Szybko stało się dla mnie jasne, że sześć Mieszkowych myszek potrzebuje, w trybie pilnym, domku! Zaczęliśmy poszukiwania. Oczywiście wszystko, to na działach dziewczęcych, opatrzone zakładką "dla dziewczynki". Przeważnie w kwiatuszki i różowe. Zastanowiło mnie to. Nie miałam pojęcia, że ten stereotyp wciąż jest tak żywy, że chłopiec z lalką/ dziewczynka z samochodem mogą  jeszcze budzić zdumienie! Ja i M. zajmujemy się Miesiem na równi, oboje pracujemy zawodowo, oboje gotujemy, sprzątamy i zmieniamy pieluchy ( to ostatnie, szczęśliwie, coraz rzadziej;)) Podobnie jest wśród naszych znajomych. Dlaczego więc lalki, domki, mebelki mają rację bytu tylko w dziewczęcych pokojach a auta w chłopięcych ? Przecież zabawa w odgrywanie ról, to efekt naśladowania rodziców ale też pierwszy trening, pierwsze do tych ról przygotowania...  Mieszko uwielbia auta, piłki, narzędzia. Ale lubi też zabawę w gotowanie, sprzątanie, w domek. Ma lalę- synka, którą lubi wozić w wózku, karmić butelką i układać do snu. 
Ostatecznie znaleźliśmy nasz mysi domek. Kolorek i nazwa firmy nas skusiły- żółty i " Trzy Myszy"! Wbrew pozorom mieszczą się w nim wszystkie nasze myszy- nie tylko trzy;) Ba! Domek pomieścił też całe rzesze innych mieszkańców:  dwa gumowe misie, kilka laleczek- bobasków, muminki... "Cała rodzina!"- cieszy się Miesio gdy wszyscy są w domu;)
Trochę baliśmy się, że tekturowy domek nie przetrwa spotkania z Miesiem, ale tygodnie mijały a domek był nadal cały. Zabraliśmy się więc za meblowanie. Plastikowe mebelki domkowa ekipa odziedziczyła jeszcze po mnie. Dokupiliśmy tylko piękną, drewnianą sypialnię ( w zestawie łóżeczko na kółkach i otwierana szafa, w której Mieszko namiętnie chowa Tatusia Muminka;)) i gotowe! Nawet portret Miesia domkowym mieszkańcom sprezentowaliśmy. Niech wiedzą kto tam rządzi;) Marzy nam się jeszcze kilka domkowych gadżetów (o zgrozo, " komputel" dla myszek!). Wszystko w swoim czasie... :)



MYSZKI- TU
DOMEK-TU
MUMINKI- TU
DREWNIANA SYPIALNIA- TU

poniedziałek, 25 listopada 2013

Jest dzień!

Lubię tę ciszę o 6 nad ranem. Lubię słyszeć tylko swoje myśli, tykanie zegara, wodę szumiącą w czajniku... Dźwięki, które w obecności Małego nie mają racji bytu. Totalnie niesłyszalne, totalnie niezauważalne.
Lubię  smak kawy około godziny 7. Kilka słów ( wymienionych szeptem), uważniejszych spojrzeń.
Drogę do pracy, pokonywaną w swoim własnym tempie. Prawie biegiem. Bez przystanków. Bo kamyk, bo piesek, bo śmieciara jedzie.
Lubię tych kilka godzin w  pracy,  kiedy to nikt nie zwraca się do mnie " Mamo".
 " Mamo, pobawisz się ze mną? Mamo a poczytasz? Mamo  chodź/ zobacz/ daj/ weź/ zatańcz/ zaśpiewaj... Mamo... !?"
Lubię jechać wieczorem autem i czekać aż Mały ' odpadnie' by wymienić, bez  Jego udziału, kilka ważnych zdań i myśli. Przegadać dzień.
On też lubi te chwile. Ale jest coś co oboje lubimy bardziej jeszcze.
Stać w drzwiach, ramię w ramię i śledzić  miarowy oddech tego śpiącego Cudu. To uczucie, kiedy przepełnia nas coś na kształt szczęścia, wdzięczności i niedowierzania. Że ten Cud właśnie nam się przydarzył! I przekonanie, że nic ważniejszego przydarzyć się nie mogło. Że to co w życiu najważniejsze- mamy.  " A co by było, gdyby GO nie było?"- czasami przemknie strach.
A potem jest coś czego nie lubię. Coś co kocham. Cud otwiera oczy i przeciera je piąstkami.
" Mamo, Tato! Cieść!"- twarz Cudu rozpromienia się w uśmiechu- uff, dzisiaj wstał prawą nogą;)
- "Jest dzień?! "- upewnia się- " Musimy blać się do roboty! mamy placę, dużo placy, Mamo, Tato! Jest DZIEŃ!"


* Za środkowe zdjęcie dziękujemy Wujkowi Andrzejowi:)

sobota, 23 listopada 2013

Idzie zima?


Szaro, buro, mżawka. Cierpimy z tego powodu- mój obiektyw i ja;) Wypatrujemy tęskno za okno w poszukiwaniu nikłego choćby promyka słońca... Nie ma. Z domu wygrzebać się coraz trudniej i spacery coraz to krótsze. Nie, nie poddajemy się panującej aurze i wychodzimy z podobną częstotliwością co kilka tygodni temu, ale wizja ciepłej herbatki i rogalika z powidłami wygrywa. Lądujemy w domu znacznie szybciej;) Zamiast wycieczek rowerowych, pikników i placów zabaw- szaleństwa dywanowe, plastelinowe wyklejanki i książki. Te ostatnie- w masowej ilości. Niektóre- czytane po kilka(naście a może i dziesiąt!) razy dziennie. 
Udało nam się dzisiaj pstryknąć kilka zdjęć, w drodze do i ze sklepu. Dostałam maila z prośbą o jakiś zimowy post ubrankowy, więc ten możecie właśnie tak potraktować ;) Ze wszystkich jesiennych zestawów, wybrałam nasz ulubiony. Bo praktyczny- bardzo wygodny i ciepły, a że Mieszko po chorobie- nosimy się cieplutko:) Sprawdza się teraz na dłuższe ( też wieczorne, kiedy zimniej jeszcze) wyjścia, sprawdzi się też  na pewno zimą - dołożymy tylko rajstopki pod spodnie, rękawice i cieplutki kominek. Po śniegowce, wełnianą czapę i spodnie narciarskie sięgniemy dopiero kiedy pojawi się śnieg a mróz już naprawdę mocno da nam w kość.  Prawdopodobnie jesteśmy w mniejszości, bo wszystkie, w ostatnim zdaniu wymienione, spotykamy już na ulicy dość regularnie. Uwierzycie?;)


Takie buziaczki dostaję codziennie " na drogę", przed wyjściem do pracy;)


Kurtka zimowa- h&m
Uszata czapa - allegro
Spodnie- Zezulla
Buty- Emel

czwartek, 21 listopada 2013

Konkurs- wyniki:)

Kochani, wiem, że czekacie! A i ja już bardzo chcę, wraz z naszymi kochanymi sponsorami, zabawić się w Świętego;)
Wybór pomysłów i ich zdjęć/ opisów był jakimś koszmarem! Wiem, wiem, to co powiem, to banał ( ale prawdziwy!) - najchętniej nagrodziłabym wszystkich. Ale jestem liczbowo ograniczona. Dziewięć. To nasza liczba na dziś... Wybrałam, totalnie nieobiektywnie, te pomysły, które złapały mnie za serducho najmocniej. Po prostu.
Za wszystkie pomysły dziękuję, otwieranie maili było niczym rozpakowywanie mikołajkowych prezentów!

1. Pomysł Olgi ( O tym, że...), mamy 3 letniej Ewki:)

Bo spodobało mi się wszystko: pomysł (pozytywki i kule śnieżne, mają w sobie tę właśnie MAGIĘ, o której pisałam przy okazji wiadomego króliczka), zdjęcie, opis. Olga dopracowała wszystko w najmniejszym szczególe. Nie tam link i siup, "do widzenia". Jest tekst piosenki, jest też link odsyłający nas do bajki o Piaskowym Dziadku. No i Olga sprawiła, że złapałam się za głowę! Dlaczego w inspiracjach nie znalazła się magiczna pozytywka Miesia!? Tak przecież idealna na mikołajkową okazję! Bo świąteczna. Nasze pozytywki ( mamy z tej serii kilka), to metalowe puszki a w nich ukryte 32 , dwustronne karty ( z jednej strony piękny obrazek, z drugiej opowieść, bajka, kolęda). Kosztuje dokładnie 22 zł a można je nabyć np TU a w promocyjnych cenach są teraz TU.

Zostawiam Was z pomysłem Olgi.


Niech zdjęcie będzie tylko pretekstem do wzięcia pod uwagę takiego prezentu... A historia naszej zwykłej, najzwyklejszej blaszanej pozytywki jest opowieścią o tym, jak babcia dziadkowi dobry PR robi ;) W sklepie stały sobie gdzieś zupełnie na uboczu - blaszane pozytywki z bohaterami różnych mniej lub bardziej znanych bajek. Babcia z półki wyłuskała taką z głównym bohaterem bajki o Piaskowym Dziadku, z której po użyciu pokrętła wydobywała się znana melodia:
"Dziadku, drogi dziadku
nie chcemy jeszcze spać.
Chodź tu zobaczyć nas,
przecież wiesz,
na dobranoc bajka musi być...
Naszym gościem bądź, gościem bądź..."
I może to nie jest bajka znana Ewie, ale melodię i tekst piosenki zna - od babci właśnie. Babcia pozytywkę przemyciła do domu, w ukryciu podsunęła dziadkowi, by sprawił radość wnuczce. Sprawił :)

Pozytywka - taka lub inna (np. Tidlo - http://tutulandia.pl/pl/p/Drewniana-pozytywka-Kot-i-Mysz-Tidlo/1359) - to moim zdaniem bardzo miły, zapadający w pamięć prezent. Jeśli rodzice przypilnują - to prezent na lata. Wehikuł czasu, wystarczy nakręcić... :)
Z tej samej grupy mogłaby być jakaś piękna kula śnieżna, choć te ładne na pewno są droższe niż 50 zł...  (och... http://www.neimanmarcus.com/MacKenzie-Childs-Courtly-Check-Truck-Snow-Globe/prod164320021/p.prod)

PS Tu o bajce, jest też piosenka tytułowa: http://www.piaskowydziadek.nostalgia.pl/

2.Pomysł Sylwii, mamy 3,5 letniej Leny

Bo urzekło mnie zdjęcie- a, że łasa jestem na piękne zdjęcia, to chyba wiecie?:) Mail dotarł akurat w czasie kiedy powstał senny wpis;)  O zabawkach rubbabu słyszałam już kiedyś wiele dobrego, Sylwio, dziękuję, że mi je przypomniałaś, może w końcu dorobimy się takiego kauczukowego autka! Idea bardzo nam się podoba- jest to produkt kolorowy i dla dziecka atrakcyjny a jednocześnie bezpieczny i  w 100% biodegradowalny, o ekologicznym wymiarze tej zabawki możecie poczytać TU.


Na zdjęciu 3,5 letnia Lena w rękach trzyma kauczukowe autko firmy rubbabu.
Zabawkę można rzucać, gryść, tarmosić i można z nią nawet spać jak
widać na zdjęciu. Autko kupiliśmy w galerii handlowej za ok. 20 zł ale
są też dostępne m.in. na allegro.

3. Pomysł Asi, mamy 3,5 letniej Weroniki

Bo kocham drewniane zabawki i kocham klocki! Nie wyobrażam sobie dziecięcego pokoju pozbawionego, tej najkreatywniejszej ze wszystkich- zabawki.  Zdjęcie też mi  wpadło w oko:)


4. Pomysł Ewy ( na blogu gości jako Lena- Lena), mamy Irka (2 lata i 8 miesięcy) i Jerzyka ( no właśnie, ile ma Jerzyk?:))

Co tu dużo gadać, kochamy zakamarki a Yeti od dawna nam się marzy. A wieeeelka kolorowanka, to dla mnie odkrycie- nigdy jakoś nie wpadła mi w rękę/ oko a dzięki Ewie już wiemy o jej istnieniu i na pewno sobie taką sprawimy.


Naszą propozycją na mikołajkowy prezent jest:
Kolorowanka podłogowa w rozmiarze XXL  'Ale duuuuża!'*
Wielkość: 120x80 cm 'Mama! Rozkładamy mate!'
Producent: Monumi
Cena: 14,90 zł
Wzory: ulica, księżniczki, zoo, budowa
(my mamy ulicę) 'Ja jadę koparką, a mama tym autkiem'
Można kolorować kredkami, flamastrami i farbami. 'Rysujemy coś?'

Kolorowanka zapakowana jest w tekturową eko-tubę. Uwielbiam taki materiał!
Łatwo się wyjmuje i chowa. A dzięki temu, że wykonana jest z grubego kartonu można ją rozkładać i zwijać bez ryzyka zniszczenia.
Od spodu zabezpieczona jest przed przesiąknięciem farb.

Nasza 'ulica' jest nie tylko kolorowanką, ale też 'placem zabaw' - jeździmy autkami, szukamy postaci i opowiadamy historyjki...
Powierzchnia do malowania jest ogromna i starczy napewno na długo. Można też zaprosić do zabawy inne dzieci - dla każdego będzie miejsce:)

Cena jest naprawdę przystępna. W zamian mamy super wykonanie i jakość oraz oryginalne opakowanie. A przede wszystkim zabawę i radość dziecka!

*Komentarze mojego Irka ;)

Do kolorowanki nasz Mikołajek dokłada książkę z naszych ulubionych Zakamarków.
'Yeti'
Wspaniały duet Eva Susso i Benjamin Chaud.
'Babowe' ilustracje!!!
'Yeti' to przygody braci Uno i Matiego, którzy poszli pojeździć na desce i zgubili się w górskim lesie... A gdzie Yeti? To trzeba przeczytać!
Idealna książka na zimowe wieczory.

5. Pomysł Moniki mamo, szyć!), mamy rocznej Ewy.

Bo rękodzieło jest mi bliskie. I prezenty zrobione własnoręcznie. Mail od Moniki sprawił, że znów zachciało mi się szyć. Przecież Księciulo musi mieć koronę! Koniecznie! :)


Na mikołajkowy prezent proponuję koronę! :-) Wspaniała rzecz zarówno dla dziewczynki, jak i chłopca. Taka korona przyda się w codziennej zabawie, ale również będzie wspaniałym atrybutem małej/małego solenizant(ki/a) czy też posłuży jako część stroju na bal przedszkolaka.
Naszą koronę wykonałam sama, więc nie była droga. Każda mama może ją zrobić, wystarczy troszkę tkaniny, tasiemki i wypełnienie do poduszki. No i oczywiście troszkę pomysłu i zapału do pracy. :-) Oczywiście można kupić gotową, ale co to za przyjemność?! Wiadomo przecież, że najlepszy prezent, to taki który został wykonany przez samego darczyńcę. :-)
Nasza korona ma tasiemkę, dzięki czemu pasuje na każdą królewską głowę! Nawet osoby dorosłej! :-) Z czego bardzo się cieszę. :-) I moje koleżanki również!!! ;-) Jest też dwustronna. Z jednej strony uniwersalne serca, a z drugiej balerinki.

Nie jestem mistrzynią fotografii, ale mam nadzieję, że zdjęcie Ci się spodoba. Dziś strasznie szaro za oknem, więc dodałam troszkę światła w postaci CBL. :-)

6. Pomysł Marty i jej 2,5 letniej córeczki Emilki

Bo mój Mieszko kocha książki i muzykę. A ten pomysł, to takie 2 w 1:) Sami mamy kilka części Piosenek Przedszkolaka ( nasze ulubione:TA i TA) i to najczęściej grane u nas płyty. Kupa fajnych, wpadających w ucho piosenek ( w naszej ulubionej śpiewają dzieci!) i  śpiewnik z obrazkami. I to wszystko za 11 zł! Po stokroć polecam!


Mój pomysł na Mikołajkowy prezent:
Czy można pokochać czarodziejkę z rudymi włosami , która lata na zwykłej miotle? O tak!
Przy niej nie można się nudzić.
Przy niej każda rzecz przemienia się w zaczarowaną a przede wszystkim miotła.
Przy niej śpiewamy, tańczymy, recytujemy.
Zwykła lecz niezwykła, mała, broszurowa książeczka z płytą z magicznymi piosenkami zaczaruje świat każdego dziecka, nie tylko przedszkolaka.
„Gdy nikt nie patrzy, ćwiczę zawzięcie,
Siadam na miotle, rzucam zaklęcie.

7. Pomysł Ireny 

Pojawił się w ostatniej chwili i wprowadził chaos. Wykosił inną inspirację z podium! ;) Urzekła mnie ta Mała i klimat tego zdjęcia,  sam pomysł na prezent też ciekawy:)


Prawie spóźniona, ale chyba zdążyłam. Mam cichuteńką nadzieję, że ostatni będą pierwszymi. :) A jeśli nie, to i tak ogromnie się cieszę, że mogę uczestniczyć w tej zabawie.

Chciałabym każdą swoją cząstką powiedzieć TAK dla Mink Juu i ich obrazków. Można je "przygarnąć" do pokoiku swojego dzieciaczka w dwóch rozmiarach: mniejszy 16,5 cm / 21,5 cm oraz większy 21,5 cm / 27,5 cm.  Śliczna grafika oprawiona jest w ramki bezpieczne dla dzieci, a szybkę zastępuje pleksi. Ja zakochałam sie w nich na targach Guga Kids w Katowicach i dla Hani zakupiłam WIOSNĘ. Niestety moje zdjęcie jest delikatnie mówiąc spartaczone - no nie wyszło. Ale wraz z małą uwielbiamy ten obrazek. Hania wyraża swoje zadowolenie mówiąc: hustu, huśtu Mamuuu! - co nastraja nas radośnie..., biegniemy po naszą domową huśtawkę i "bujamy" się do muzyki. :) 

Obrazki i cudowne lale oraz inne detale chwytające za serce, gardło (portfele raczej też)dostępne są na stronie  NONOVE- studio.blogspot.com (mam nadzieję, że dobrze wpisałam). Obrazek w przystepnej cenie (25 -30 zł.).
Obrazki są bardzo kolorowe i radosne..., więcej juz mi czasu nie starczy, bo jeszcze zdjęcie załadować, a net beznadziejnie mi chodzi.
P.S. Święty Mikołaju zauważ mnie w tym momencie....:)

I dwie wyjątkowe inspiracje. W obu bardzo spodobała mi się sama idea, myślę, że warta rozpropagowania:)


8. Pomysł Edyty.

Nie tyle za prezentowaną rzecz, nie tyle za zdjęcie, co za pomysł. Pomysł który kradnę bez wahania.  Pomysł tak genialny w swojej prostocie.  To patent na to jak możemy naszych Malców nauczyć dzielenia się, sprawić by miały z tego prawdziwą frajdę. Pomysł jak uczynić ten mikołajkowy dzień nie tylko dniem dostawania ale i dawania... 
ps. jeśli będziecie mieli problem ze znalezieniem gadżetu opisanego przez Edytę, polecam zwykłą eko torbę za kilka zł i pisaki do tkanin;) Miesio jeszcze skarbonki i własnych pieniędzy nie ma, więc dołączymy do prezentu cukierasy do częstowania;)
Sama idea tak mnie  zauroczyła, że odwrócę kolejność i nie będę psuć niespodzianki- przeczytajcie najpierw a potem dopiero zobaczcie zdjęcie.

Wysyłam zdjęcie naszego prezentu mikołajkowego dla Pauli :-)
Prezentem będzie bluzeczka. Nie, nie przeoczyłam Twojej blogowej wypowiedzi "że prezent ma być dla dziecka ciekawy i atrakcyjny ( nie będzie więc ubranek!;))". Nasze ubranko spełnia jednak baaaardzo funkcję atrakcyjności, ponieważ Minnie od jakiegoś czasu jest ulubienicą Pauliśki i wszystko z jej wizerunkiem jest the best :-) Tak więc, będzie niepochwalane przez Ciebie, ale satysfakcjonujące Paulę, ubranko :-)
Drugiej części prezentu nie można zrozumieć bez wyjaśnień, więc ich udzielę :-) Mianowicie - w skarpecie Paula znajdzie lnianą torbę z podobizną ofiarodawcy (czyli Mikołaja :-)) jak i również list z prośbą. Nadmienię tylko, że wieczorem 5 grudnia zawsze zostawiamy dla Mikołaja mleko i ciasteczka :-) A oto treść listu:

"Kochana Paulinko,
bardzo dziękuję za ciasteczka i mleko. Jak widzisz niestety nie zdążyłem wypić całego mleka i zjeść całego ciasteczka. Bardzo dużo dzieci tak jak Ty było grzecznych i czeka na prezenty, więc muszę do nich pędzić. Niestety może się tak zdarzyć, że nie uda mi się do wszystkich zdążyć i dlatego chciałbym, abyś została moim pomocnikiem. Musiałem kupić bardzo dużo prezentów i na wszystkie nie starczyło mi pieniędzy. Czy mogłabyś wyciągnąć pieniążki ze swojej skarbonki i kupić cukierki, którymi podzielisz się z osobami, które dzisiaj spotkasz? Zostawiam Ci specjalny worek Mikołaja, w którym będziesz mogła te cukierki nosić i wszystkich częstować. Dołączam również mazaki i naklejki, abyś mogła ten worek pokolorować - na to także niestety nie starczyło mi czasu. Wiem, że jesteś mądrą dziewczynką i na pewno mi pomożesz. Bardzo Ci za tę pomoc dziękuję.
Mikołaj"

W taki oto sposób zapoczątkuję u Pauli piękną tradycję obdarowywania tego dnia wszystkich napotkanych znajomych słodkim drobiazgiem :-)

Torebka na cukierki i bluzeczka to angielskie zakupy. W Polsce też widziałam torebki i piórniki do kolorowania, ale nie były one świąteczne. Może bliżej świąt ukażą się takie w sklepach.



9. Pomysł Piotra, taty 6-letniej Igi i 3 -letniego Igora.

Jedyna inspiracja pozbawiona fotografii, ale opisy były dozwolone, a ten mnie urzekł. Myślę dokładnie tak samo!

Najlepszy prezent, to książka, gra czy ciekawe puzzle. Cokolwiek byleby dołączyć do tego prezentu GRATIS, zawsze taki sam. Ten gratis, to ... nasz CZAS po prostu! Nie zrobiłem zdjęcia, bo aparat nawalił, w zasadzie dobrze się składa, bo jeszcze nie mam pojęcia co w tym roku Mikołaj przyniesie moim dzieciakom. Listów dzieciaki nie piszą, bo kochają niespodzianki:) Ale to może być cokolwiek, bylebyśmy mogli usiąść do tego razem. Jeśli przyniesie plastelinę, to będziemy wspólnie wylepiać, jeśli książkę, to czytać, jeśli kolorowankę- kolorować ( nawet jeśli to będą te  upiorne Monsterki). Czy może być lepszy prezent dla dziecka niż wspólne działanie? W dodatku to prezent całkiem darmowy!

NAGRODY

1. Pomysł Olgi

2.Pomysł Sylwii
3.Pomysł Asi
4. Pomysł Ewy
5.Pomysł Moniki
6.Pomysł Marty
7.Pomysł Ireny
8. Pomysł Edyty
9.Pomysł Piotra

Wszystkich wygranych proszę o podanie adresu wysyłki ( z tego samego maila co konkursowe zgłoszenie) na mojego maila. Trzy nagrody są  już  u mnie- wyślę około poniedziałku. Pozostałe adresy trafią do sponsorów:)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Na dobranoc.


Lola, Albert, Mieszko. Żywioły. Lubią się wygłupiać, skakać, płatać figle. Tych ostatnich nigdy im mało;) Są  głośni, radośni, ciekawi świata. Buzie im się nie zamykają a ich wyobraźnia, to taka przez naprawdę wielkie "W" pisana.
Kicię Kocię przeraziłoby z pewnością to dzikie trio! Od Niej mogą się dowiedzieć  chociażby tego czym są, totalnie nieznane im, nieśmiałość, lęk, obawa...
Trudno mi powiedzieć jaki jest Elmo, bo poznaliśmy go dopiero wczoraj;)
Jedno jest pewne. Wszyscy mają jakiś problem związany z  zasypianiem. 
Jaki temperament taki problem. Według Loli, Alberta i Mieszka sen, to strata czasu. Zupełnie bezsensowna przerwa w świata odkrywaniu i eksplorowaniu. Skoro jednak trzeba, skoro " Duzi" nieugięci, to może uda się zyskać trochę czasu przeciągając mycie zębów w nieskończoność? Albo "przypadkowo" zgubić piżamę lub " niechcący" wylać sok? A potem, leżąc już, w nudnym łóżku, przypomnieć sobie, że jeszcze piciu, jeszcze siusiu, jeszcze misiu... ;)
Kicia Kocia grzecznie maszeruje do łóżka zaraz po kolacji. Ba! Nawet tłumaczy swoim miśkom i lalom, że sen, to niezwykle istotna sprawa! Jednak  Kicia Kocia też nie może zasnąć. Kicia Kocia się boi! Potwora.

W końcu, ku rodzicielskiej uldze,  na każdego znajduje się metoda. Lola, Albert, Kicia Kocia, Elmo a nawet Mieszko! Śpią.


Na Kicię Kocię działa argument, że wszyscy muszą spać: niedźwiadek w lesie,myszki w polu, sikorki w gniazdku i nawet sąsiad Jacek, który jest strażakiem.
Ale nie próbujcie tego numeru z Mieszkiem czy z Lolą!

-Wszystkie ptaszki już dawno smacznie śpią.-  przekonuje protestującą Lolę starszy Brat Charlie.


Lola twierdzi, że nigdy się nie męczy! Podobnie Miesio " Ale mamo! Ja nie jestem meciony! Ja jestem zajęty, nie mogę jeśće śpać!" :)


Podczas kiedy Lola wymyśla niestworzone historie ( odsyłam do książki), Albert znajduje inny sposób na " NIE spanie". 


Najpierw prosi tatę o czytanie. Ta niewinna zagrywka zawsze działa, prawda? Przynajmniej ja, tego jednego Miesiulowi odmówić nigdy nie umiem;) 


Następnie przypomina sobie o zębach, to już powinno wzbudzić czujność taty. Dziecko upominające się o pastę i szczoteczkę? Mocno podejrzana sprawa!


Potem chce jeszcze siusiu. Tata przynosi nocnik. I pić! Tata przynosi sok. Siku zrobione, sok wylany. Tata sprząta.


Jest jeszcze szukanie lwa w szafie! Znamy to, oj znamy:) Tata Alberta jest już bardzo zmęczony...


... ale Albert przypomniał sobie jeszcze o pluszowym misiu. Tata szuka misia. I znajduje. Jak myślicie, co było dalej?:)


Kicia Kocia, zupełnie odmiennie od pozostałej części ekipy, rozumie, że sen jest potrzebny i  ochoczo wskakuje do łóżeczka ...


... jednak zamiast snu przychodzi strach.


Jeśli ktoś ma problem z nocnymi strachami- polecam Kicię Kocię ( do nabycia w każdym empiku, ma bardzo sympatyczną cenę i małe gabaryty- dla nas to ważny szczegół, bo mamy coraz większe problemy z upchaniem po regałach naszej biblioteczki;)) Polecam głównie dlatego, ze Kicia Kocia dość szybko i sprawnie znajduje sposób na nocne lęki. Z opresji ratuje ją zabawkowa postać policjanta, ostatecznie jaki potwór chciałby przyjść do domu, w którym mieszka policjant? Żaden, prawda?:)


I ostatnia  książkowa, a w zasadzie muzyczna pozycja  na dobranoc,  nasz  skuteczny od dwóch lat zasypiaczo- umilacz. To nasze kołysanki nr 1, ostatnio wyparte nieco przez audiobooki, ale co kilka dni stęsknieni- wracamy!


Dobranoc, Albercie Albertsonie-  ZAKAMARKI
Wcale nie jestem śpiąca i nie chcę jeszcze iść spać-  MEDIA RODZINA
Kicia Kocia nie może zasnąc- MEDIA RODZINA ( my wszystkie Kicie Kocie nabywamy bez problemu w empiku;))
Dobranoc ( książeczka o Elmo)- dostaliśmy w prezencie, ale jest do kupienia np TU
Stos poduszek i maluszek ( książka z płytą) - PAPILON

Ten post zmotywował mnie do odszukania śpiących zdjęć- tych pierwszych i tych ostatnich:)