środa, 29 kwietnia 2015

Razem damy radę.


"Dziś tu zajrzę.", "Zrobię w końcu porządek na blogu.", "Nowego posta machnę.". Tak wciąż obiecuję sobie, ale życie swoje scenariusze pisze, o zdanie nie pyta. Spraw do załatwienia na głowie tysiące, to już tak jest, że wszystko zwala się na raz, prawda? To też taki czas, kiedy bardziej docenia się chwilę spokoju, nudy, nicnierobienia. Jeszcze bardziej cieszy uśmiech Dziecka, promień słońca, wolne popołudnie. Ostatni wypad do lasu przyniósł sporo tych doznań. W naszym trio kocham chyba najbardziej zwariowane pomysły. Jak ten by w zwykły, powszedni dzień znienacka upiec o 17-tej bułeczki z warzywami, zgarnąć koc pod pachę i karton soku do torby i jeszcze przed 18-tą cieszyć się w najlepsze piknikiem w środku lasu. Bezcenne chwile. Piękne zakończenie kolejnego, dobrego dnia. Bo ile niełatwych spraw by się na te nasze głowy nie zwaliło, razem damy przecież radę :)


Kalosze- Cayole, uwielbiamy tak jak te zeszłoroczne :) Kaloszki mają wyjmowaną skarpetę, więc będą dobre na każdą porę roku.

Legginsy- Pocopato- nasza konkursowa wygrana. Wybraliśmy wzór 'be brave', z leśnymi motywami. Cudne są!

Bluza- ulubiona od roku,  Wata Cukrowa

Torby i torebeczki na piknik/ lunch- obie rewelacyjne, ale hitem u nas jest ta, w którą można zawinąć kanapkę. Wyściełana bezpieczną i sztywną ceratką- wystarczy przetrzeć i jest gotowa do kolejnego użycia. Koniec z marnowaniem jednorazowych torebek! Co prawda na zdjęciu widzicie dodatkowy papier, ale jest to papier do pieczenia- bułeczki były jeszcze ciepłe, bałam się, że ceratka się stopi. Kiedy zawijamy standardową kanapkę- wystarczy sama torebeczka;) Ta większa, na lunch, też wyściełana ceratką. Nie będzie tragedii jak rozleje nam się kolejny soczek ;) Na stronie producenta znajdziecie kilka wzorów i kolorów
More Than Bag

Jeansowa katana- Next
Chustka- Reserved

niedziela, 19 kwietnia 2015

Mama czyta/ 4



Dawno nie pojawiło się na blogu nic z biblioteczki mamy. A stos przeczytanych pozycji rośnie... W głowie, do polecenia, zostały cztery pozycje. Dziś prezentuję trzy z nich, bo tytuł i autor czwartej, przeczytanej ze dwa miesiące temu, wyleciał z głowy. Jak tylko go odtworzę- na pewno tu wrzucę, bo książka warta przeczytania. A dzisiejsza trójca, to:

Okładka, tytuł... wygląda niczym kiepskie romansidło, prawda? A nim zdecydowanie nie jest! To już kolejna książka tej autorki, którą tu polecam. I mogę do znudzenia pisać, że emocje są tu żywe, bohaterowie prawdziwi, a sytuacje nie są czarno-białe. Trochę wartkiej akcji i trochę refleksji. Międzyludzkich relacji. Tajemnicy. Jednym słowem jest wszystko to, czego w książkach szukam. 
Kłamstwa, to opowieść o relacjach siostrzanych, małżeńskich, o rozczarowaniu i o zmianie, o relacji sprawca- ofiara. Mayę, główną bohaterkę, poznajemy jako odnoszącego sukcesy lekarza i zagubioną, lękowo nastawioną do życia, kobietę. Kiedy Maya decyduje się wziąć udział w akcji ratowniczej i wyjeżdża by nieść pomoc ofiarom huraganu, robi pierwszy krok ku wielkiej metamorfozie. To co tam się wydarzy odmieni jej życie, a także życie jej bliskich- męża i siostry oraz tajemniczej Simmee, której losy splotą się z losami Mai. 

Bardzo lubię książki Nurowskiej, kiedy zobaczyłam "Wilki" w empiku, kupiłam bez zastanowienia. Moja mama dostała je w prezencie, a ja... o nich zapomniałam. Ostatnio wyszperałam je na maminej półce i pochłonęłam jednej nocy. Bardzo intrygująca pozycja, tak inna niż pozostałe tytuły Nurowskiej. 
"Nakarmić wilki", to opowieść o Katarzynie, która interesuje się życiem tytułowych wilków, pisze na temat ich zwyczajów pracę doktorską. W tym celu zamieszkuje w bieszczadzkiej głuszy. W stacji badawczej poznaje Olgierda i Marcina. Między trójką badaczy rodzi się przyjaźń, między Katarzyną a wilkami- niesamowita więź. Katarzyna jest silna, zdecydowana, niezależna, ambitna, pełna pasji. To typ samotnika. Jej Świat jest taki inny od mojego, że czytałam totalnie zafascynowana tą innością. I choć początkowo główna bohaterka wydawała mi się tak obca- książkę kończyłam już bardzo z nią zżyta i zaprzyjaźniona. No właśnie, koniec. Taki jakiego się nie spodziewałam. Poruszający, mistyczny, trochę nie do udźwignięcia. Wracałam do niego kilka razy. 
Jeszcze zdanie z okładki "Piękna powieść- rozbrzmiewająca wilczym wyciem i zasłuchana w bieszczadzką ciszę." Dokładnie tak. Bardzo Wam polecam tę pozycję, nie można obok niej przejść obojętnie. To książka, do której na pewno wrócę (a to zdarza mi się rzadko).

Książka dla każdej z nas. Dla mnie, dla mojej mamy, babci, cioci, koleżanki. Na początku byłam zniechęcona, bo nie czytam książek z chorobą w tle, ale epizod chorobowy jest krótki i pozytywny, a potem robi się bardzo ciekawie. Z jednej strony intrygująco, z drugiej bardzo refleksyjnie. Ta opowieść jest pełna ciepła i wzruszeń. O rodzinnych więzach, o tym co w życiu ważne. Jest też kilka wątków, osobiście bardzo mi bliskich. O poszukiwaniu swoich korzeni i tożsamości, budowaniu relacji "na nowo, po latach". O wybaczeniu, uporaniu się z trudną do zaakceptowania przeszłością. O pięknej relacji między babcią, a wnuczką. Dla mnie okazała się pozycją ważną, niemalże terapeutyczną. Cieszę się, że stoi na mojej półce.

Obiecuję tym razem szybciej wrócić z kolejnymi tytułami :) A co tam słychać na Waszej półce z książkami? Dzielcie się tytułami!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wiosna.


Wiosna. Moja ulubiona pora roku. W końcu nadeszła. Mam wielką nadzieję, że choróbska znikną z naszego życia i będziemy mogli w pełni się nią cieszyć. Plac zabaw, las, park, sad Dziadków i ogród Pradziadków, do którego spacerkiem mamy raptem 10 minut. Czekają. Pierwszy weekend, prawie w całości spędzony na powietrzu, za nami. Robienie babek z piasku, podlewanie kwiatów, hulajnoga i gra w piłkę. Z niecierpliwością wyglądamy kolejnych takich dni.


Dzielę się fantastycznym przepisem na domowy piasek. Kiedy Bubulinka udostępniła post Pomysłowej mamy na domowy piasek- od razu zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty (a raczej do zabawy, bo  roboty z tym nie ma w zasadzie żadnej. No, sprzątania sporo, ale to już po zabawie;)) Mieszko uwielbia zabawy w piasku i tak jak przewidywałam, sprawiłam Mu tym sporo radości. A małym paluszkom, przy okazji, trochę ćwiczeń ;) Piasek jest mięciutki, pachnący, dobrze się z niego lepi. Rewelacyjna alternatywa dla piasku kinetycznego (kilogram kosztuje ok. 50 zł...) Można się bawić w domu, na balkonie, my przenieśliśmy się na ogród Pradziadków (po domowej zabawie ilość sprzątania nieco mnie przerosła ;) Radzę Wam zrobić od razu większą porcję- z naszego przepisu wyjdzie pełne, małe wiaderko.

Kochani, prawdopodobnie coraz mniej tu nas będzie, ale szkoda czasu na siedzenie przed komputerem, kiedy jest taka pogoda, a my już (prawie) zdrowi. Najczęściej spotkacie nas na instagramie, o TU . Zrobić zdjęcie telefonem, to sekunda, głównie tak utrwalam teraz naszą codzienność, choć nieidealnie bo sprzętu odpowiedniego brak:)

Hulajnoga- Cogio Kids Italy
Trampki- Slippers Family, o naszym przywiązaniu do Slippersów już pisałam. Doskonałe wkładki "stop platfusom" i świetny design, to dla mnie największa zaleta. Kapcie znamy już od dawna, trampy u nas debiutują. Świetne. Leciutkie i elastyczne, oddychające, wkładka idealnie wyprofilowana. Jak zwykle polecamy :)
Torba krab- Melissa&Doug. Specjalna torba na zabawki do piasku znacznie ułatwia nam życie. Spód jest z siateczki, więc piachu do domu nie wnosimy;) Pakowna, ma też zewnętrzne kieszonki na picie, chusteczki, portfel czy inne drobiazgi. No i w końcu nie nosimy foremek w reklamówce ;)

piątek, 10 kwietnia 2015

Świąteczny czas.


Wielkanocne kadry. Wiszą sobie już tutaj kilka dni, ale nie znalazłam słów, które pozwoliłyby puścić post w eter. Chorowanie Miesia, drobne wypadki (Wielka Sobota już gorzej wyglądać nie mogła, totalny pech!) i pogoda sprawiły, że ta Wielkanoc była daleka od tej wymarzonej. Zupełnie inna niż TA. Pukam się dzisiaj w głowę, bo przecież nie musi być idealnie. Byliśmy razem, spotkaliśmy się ze wszystkimi, z którymi spotkać się planowaliśmy. Pomalowaliśmy jajka, przygotowaliśmy więcej wielkanocnych potraw niż kiedykolwiek wcześniej. Odwiedził nas zając. Znaleźliśmy czas na wspólne leniuchowanie w piżamach i gry planszowe. Przeczytaliśmy stertę książek. To był dobry czas.


Wianki z bukszpanu zrobił dla nas Dziadek Andrzej :)
Babkę upiekł Miesio, z moją minimalną pomocą.
Szydełkowy kurczaczek i błękitny szlafrok- May Lily
Świąteczny strój Miesia (błękitne spodnie, koszula w paski, buty- zamszaki)- Gocco
Kraciaste koszule- wyłowione w sh :)
Czekoladowy królik- Chocolissimo.pl