" Tony, mówię ci- TONY spodni!" uprzedzały mnie inne mamy, kiedy Miesio zaczął raczkować a potem chodzić- po drzewach, murkach , płotach. Mówiąc tony spodni miały na myśli ekspresowe zużycie tej części garderoby. Bo plamy ( od trawy, piachu, błota...), bo dziury, bo inne tego typu atrakcje. Tymczasem plamy i dziury dziwnym trafem nas omijają;) I choć każde drzewo u babci i dziadka w sadzie zaliczone- spodnie Księciula są bez zarzutu. Wszystkie! Skoro syn dziurą żadną obdarzyć nas nie chciał- dziura została przez nas zakupiona. O! Babyszafing, fajna sprawa ( już jutro o kolejna, zielonogórska edycja!). Nowe dresy h&m, z dziurą wyprodukowaną w pierwszych dniach noszenia, nabyliśmy za całe 3 zł;) I ta właśnie dziura zainspirowała nas do wykorzystania cudnej tkaniny samolotowej, z której uszyłam już kiedyś Miesiulowi chustko- bandamkę. Tak oto nasz przyszły Pilot zyskał ukochane portki ;)
Taką skupioną minę może wywołać tylko przelatujący samolot;)
Tkanina samolotowa tak przypadła Miesiowi do gustu, że w tym samym dniu powstała jeszcze samolotowa kieszonka. Biały, nudny golf i szare dresy z dziurą zamieniły się w samolotowy- odlotowy zestaw:)