Koniec wakacji, czasami czuć już w powietrzu zapach zbliżającej się jesieni. Przygotowania do tego wielkiego dnia nabrały jeszcze większego rozmachu i tempa.
Jaśminka pcha się niecierpliwie na ten świat i w zasadzie może pojawić się
już, za chwilę. Albo może potrwać to jeszcze trochę. Niezbadane są koleje
losu;) Ja jednak ostatnio zaczęłam panikować. Bo kompletnie nie pamiętam
już jak to jest mieć noworodka w domu! W czym go myć, czym smarować, w
co wyposażyć kącik Maluszka? Z pomocą przyszła mi moja przyjaciółka,
która jest kosmetologiem. Wiem, że to co wybrała dla swojego Synka,
jest dla skóry noworodka najlepsze i że nie są to przypadkowe wybory. Poprosiłam Ją, by podzieliła
się swoją wiedzą i zabrała głos w tym wpisie:) Bardzo pomocne okazały się też
zajęcia w szkole rodzenia (jeśli czyta mnie przypadkiem ktoś z Zielonej
Góry, to Ksenię polecamy całym sercem!) i zdobyte podczas nich
informacje. Na końcu tego wpisu znajduje się moja osobista lista rzeczy, w które zaopatrzyłam nasz kącik Malucha.
Powstała właśnie dzięki tym dwóm źródłom. A może o czymś ważnym
zapomniałam? Dajcie znać, wszystkie rady są mile widziane. No i koniecznie przeczytajcie cały wpis, wraz z Camphorą przygotowałam dziś dla Was małą niespodziankę :)
"Jako świeżo upieczona mama oraz
kosmetolog szczególną uwagę poświęciłam wiedzy na temat pielęgnacji skóry
dziecka. Noworodki dopiero wykształcają barierę ochronną, której my nie
powinniśmy dodatkowo naruszać dlatego zbędne okazują się płyny do kąpieli, szampony,
czy mydła. Produkty te zawierają substancje myjące, najczęściej laurylosiarczan
sodu, inaczej SLS, który w dużym stopniu narusza naturalny płaszcz lipidowy
skóry. Uważam, że czysta woda w zupełności wystarczy. Jestem zwolennikiem
minimalizmu w kwestii kosmetyków, co może wydawać się dziwne, ale niestety
nadmiar stosowanych produktów pielęgnacyjnych może bardziej zaszkodzić niż
pomóc, szczególnie w przypadku tak delikatnej skóry. Kiedyś spotkałam się że
stwierdzeniem że najlepszy kosmetyk to taki, który można zjeść i przyznam, że
zgadzam się z tym. Mój zestaw pielęgnacyjny dla noworodka to waciki do
przemywania buzi i pupy, olej migdałowy i woda. Naturalne oleje (tłoczone na
zimno, nierafinowane) zawierają w sobie składniki odżywcze, które świetnie wspomagają
skórę nie podrażniając jej. Można zastosować olej kokosowy, awokado, rzepakowy,
z pestek winogron czy z oliwek. Dobre są zarówno jako dodatek do kąpieli oraz
bezpośrednio na skórę. Ja używam oleju przy każdej zmianie pieluszki oraz po
kąpieli na całe ciało. No a co w przypadku odparzenia? Zdarza się każdemu, a na
rynku dostępnych jest mnóstwo kremów i maści. Niestety 99% tych specyfików
zawiera parafinę, która okazuje się być szkodliwa i to nie tylko dla
najmłodszych. Już dawno wyeliminowałam kosmetyki z tym składnikiem. U nas
sprawdza się delikatne mydło aloesowe w płynie, które nie zawiera SLS, przy
każdej zmianie pieluszki, częste przewijanie, dłuższe wietrzenie i oczywiście
olej migdałowy. Podrażnienie znika. Szare mydło też będzie dobrym wyjściem, ale
koniecznie trzeba nawilżyć po nim skórę. Pielęgnacja, którą ja proponuję
dedykowana jest dla dzieci ze skórą bez zmian chorobowych, w przypadku
pojawienia się niepokojących objawów, należy skontaktować się z lekarzem."
Marta Kwaśnik-kosmetolog
Obiecana lista podstawowych rzeczy, które powinny znaleźć się w kąciku noworodka:
Na dzisiejszych zdjęciach pokazuję kilka ulubieńców z naszego kącika pielęgnacyjnego. Długo dobierałam, selekcjonowałam poszczególne elementy wyposażenia tego kącika i kiedy skompletowałam całość- odetchnęłam z ulgą. Mam poczucie, ze jesteśmy dobrze przygotowani.
1, 12- Bambusowe okrycie kąpielowe i myjka Camphora oraz bambusowa pieluszka i otulacz do kompletu. Miesio już dwa lata używa bambusowych ręczników, też od Camphory i od kiedy je ma, wszystkie inne poszły w odstawkę. Dla mnie to must have. Grube, chłonne i co najważniejsze- po długim czasie używania, prania- wciąż nieprawdopodobnie miękkie. O zaletach bambusa nie będę się rozpisywała, bo chyba wszystkie mamy już go pokochały:) Marzę, by wymienić nasze dorosłe ręczniki na bambusowe. Pieluszka, wiadomo, zawsze się przyda do podłożenia pod główkę, czy wytarcia buźki. Te bambusowe są o wiele milsze w dotyku niż tetrowe. Otulacz okryje Malucha do snu, sprawdzi się też zamiast ręcznika. My tak lubimy bambusowe otulacze, że używamy ich na okrągło- do okrywania, wycierania, przytulania.
2- Kuferek Vanity Beaba. Pomieści wszystkie pielęgnacyjne przydasie. Można go postawić lub zawiesić na haczyku w łazience. Wśród wielu kosmetyczek przeznaczonych na niemowlęce akcesoria, wyróżnia go zdecydowanie rozmiar. Pomieści naprawdę wiele akcesoriów- ma jedną, dużą kieszeń i kilka kieszonek na mniejsze akcesoria. Sprawdzi się też w podróży, możemy do niego przyczepić pasek i nosić jak torebkę.
3- Etui na mokre chusteczki Skip Hop, to coś co przyda nam się poza domem. W domu stawiamy na miseczkę z wodą i waciki do przemywania pupy, natomiast poza nim nie wyobrażam sobie funkcjonować bez chusteczek ;) Za pomocą elastycznego uchwytu możemy etui przymocować do torby, wózka. Szczelne zamknięcie sprawia, że chusteczki długo pozostają mokre, nie tracą na świeżości (przetestowane!)
4- Zanim Marta doradziła nam ekologiczne mydełko aloesowe, pojawił się w naszym domu płyn i szampon do kąpieli Anthyllis. Składniki,
które zawiera również pochodzą z upraw ekologicznych, więc myślę, że na
razie przy nim zostaniemy. Ma ładny, bardzo delikatny zapach, jest
wydajny. Seria Anthyllis nie zawiera alergenów oraz szkodliwych
substancji jak parabeny, silikony, barwniki, parafina czy mydła
alkaliczne. Są testowane na zawartość metali ciężkich. To wszystko za
bardzo przystępną cenę. No i jeśli serię poleca Anita z bloga Srokao
(poczytajcie TU), to jestem pewna, ze to produkt bezpieczny dla mojego dziecka :) Po kąpieli będziemy używać olejku migdałowego.
5,8- Akcesoria Beaba. My wybraliśmy nożyczki, szczotkę z grzebykiem i termometr do wanny. Pisałam już o nich w którymś z wyprawkowych wpisów i nic się nie zmieniło. Są ładne, bardzo porządne jakościowo i już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ich używać :) Wielki plus za osłonkę przy nożyczkach, zdecydowanie tego mi zabrakło w niemowlęcych nożyczkach Miesia.
6- Gąbka morska Lullalove. Naturalna, ekologiczna gąbka. Jej niewielkie rozmiary (ok.10cm) sprawią, że idealnie sprawdzi się w kąpieli noworodka. Żywotność takiej gąbeczki jest znacznie dłuższa niż zwykłej, pod warunkiem, że będziemy ją suszyć po każdej kąpieli. Gąbka ma sznureczek, wystarczy zawiesić ją na haczyku. Oczywiście nie ma nic złego w mycu Malucha li i jedynie za pomocą własnej ręki, jednak stosując gąbkę, zapewniamy Mu także relaks w postaci delikatnego masażu i pobudzamy krążenie. My spróbujemy :)
7- Nawilżacz powietrza Beaba. Szczerze Wam powiem, że wyciągnęłam go z kartonu i użyłam dopiero podczas robienia tych zdjęć. I błąd, wielki błąd! Zamiast czekać tak cierpliwie na Jaśminkę, mógł nam uratować życie podczas upałów, kiedy to powietrze w naszym mieszkaniu było za suche. W zasadzie żałuję, że pojawił się u nas w domu dopiero teraz. Mieszko ma tendencję do uporczywego kaszlu w sezonie grzewczym i latem, podczas gorących dni. Dziś obejrzał dwie bajki w pobliżu nawilżacza i kaszel od razu inny- mokry, przynoszący ulgę. Wieczorem natomiast zniknął. A dlaczego nawilżacz pojawił się u nas tak późno? Cóż, nawilżacze kojarzyły mi się z hałasem (sama miałam taki głośny typ w dzieciństwie;)) i grzybem, który prędzej czy później wytworzy się w jego wnętrzu, mimo intensywnego czyszczenia. Ten nawilżacz jest tak skonstruowany, że dotarcie do wszystkich części i ich wysuszenie jest banalnie proste. A hałas? Producent zapewnia, że jego praca jest bardzo cicha. Bardzo cicha? Cóż, ja w ogóle go nie słyszę, być może mam kłopoty ze słuchem? :) Można go zatem spokojnie zostawić przy śpiącym Maluchu, Starszak też nie będzie się awanturował, że urządzenie zakłóca czytanie czy oglądanie bajki. Kolejne plusy, to niesamowita łatwość w obsłudze (mój pięciolatek opanował w 3 sekundy), długość cyklu (aż 9 godzin nieustannego nawilżania) i automatyczne wyłączenie się urządzenia w przypadku, gdy zabraknie wody. Coś mi się wydaje, że zimą będzie moim nieocenionym pomocnikiem, kursującym z pokoju jednego dziecka, do drugiego.
9- Pudełko Childhome. Kiedy tylko zobaczyłam ten koszyk w Fabryce Wafelków,
skradł moje serce. Ponieważ Malutka przez najbliższy czas będzie
mieszkała w naszym salonie, doceniam rzeczy, które wkomponowują się w
naszą dorosłą przestrzeń. Pudełko Star&Cloud jest dwustronne, nam
pasują oba motywy, gwiazdki i chmurki zakradły się do Jaśminkowego
kącika już jakiś czas temu :) Koszyk pleciony jest z włókien kukurydzy,
występuje w kilku wersjach kolorystycznych. Bardzo praktyczna jest
nylonowa wyściółka, którą można przetrzeć w razie drobnych zabrudzeń.
Początkowo miałam zamiar trzymać w koszu kąpielowe akcesoria, ale jest
tak duży, że bez problemu pomieści szlafrok, ręcznik, bambusowe
otulacze. U nas docelowo zamieszkają w nim chyba kocyki :)
10- Zestaw Lullalove- szczotka i pieluszka. Druga szczotka w naszej wyprawce, to nie przypadek. Ta jest nieco twardsza od szczotki Beaba. Warto mieć dwa stopnie twardości szczotki pod ręką. Ta idealnie sprawdzi się przy masażu główki i przy ciemieniuszce. Przyda się także w przypadku dzieci z dłuższymi włoskami. Wielki plus za design! Lakierowane drewno, uroczy nadruk- serduszko. Taka mała rzecz, a jak cieszy :) W zestawie z szczotką znajdziemy małą, muślinową pieluszkę/ myjkę.
11- Eko kaczuszka Royal Duck marki Lullalove zawojowała internety. My też musieliśmy ją mieć! :) Naturalna, wyprodukowana z kauczuku. Złota farba nieco przeraża, a tymczasem kaczucha pomalowana jest za pomocą barwników spożywczych! Kaczuszka przyda się w kąpieli, posłuży też jako gryzak. Moim zdaniem jest ostrą konkurencją dla kultowej żyrafki Sophie. Przez długi czas byłam pewna, ze u nas zamieszka ta druga, ale wiele osób zwróciło mi uwagę na to, że Sophie posiada dziurkę. Już po pierwszy myciu przestaje piszczeć, a po kilku kolejnych w jej wnętrzu tworzy się grzyb. Kaczuszka owej dziurki nie ma, więc woda nie dostanie się do jej wnętrza, spokojnie możemy ją myć, co w przypadku gryzaka ma dla mnie kluczowe znaczenie. No i jej cena jest znacznie bardziej zachęcająca ;)
Na koniec, w nagrodę dla tych, którzy przebrnęli przez ten obszerny post, mam miły KONKURS. Do wygrania jest piękny, bambusowy otulacz Kaleidoscope od Camphory. Wystarczy, że w komentarzu pod tym wpisem napiszecie, który z bambusowych produktów marki Camphora podoba Wam się najbardziej :) Wyniki konkursu ukażą się w tym wpisie, równo tydzień od jego opublikowania. Powodzenia!
EDIT! Wygrywa komentarz:
EDIT! Wygrywa komentarz:
soledo'sheaven30 sierpnia 2016 13:18
Otulacz
bambusowy 120x120 PomPon - to zdecydowanie mój faworyt. W ogóle
otulacze podbiły moje serce swoją wszechstronnością. Bardzo bym się
cieszyła, gdyby jeden z nich trafił w moje ręce :)
Gratulacje:) Proszę o kontakt na maila : k.wierzykowska@gmail.com