"Aparat fotograficzny jest dla artysty kolejnym narzędziem. Jeżeli się nad tym zastanowić, to jest to mechanizm podobny do skrzypiec. To artysta jest w stanie tworzyć sztukę nie aparat."
Wbiłam sobie te słowa B. Westona do głowy i z moim kochanym kompaktem w ręce oraz podręcznikiem fotografii pod pachą rozpoczęłam zdjęciową przygodę. Oczywiście poprzez "sztukę" nie mam na myśli 'prawdziwej ' sztuki, przysposobiłam ten cytacik na swoją modłę. I sztuką jest dla mnie pokazanie prawdziwego oblicza i charakteru Malucha, uchwycenie tych ulubionych minek i śmieszków, uwiecznienie tego jaki Maluch jest i co lubi. I nawet jeśli na fotce jest rozmazana stopencja, ale za to uchwycony uśmiech nr 5, to wybaczam sobie tą ' zbrodnię' niemalże natychmiast:) Bo sztuką jest dla mnie przede wszystkim zachwyt rodzica i taka sesja, która jest dla Malucha pyszną, twórczą zabawą a nie zdjęciowym koszmarem (" uśmiechnij się!", " nie ruszaj się!", " stań prosto!"... ).
Tak czy inaczej- wbiłam sobie ten cytat do głowy i wcale nie zamierzałam w najbliższym czasie rozstawać się z moim Lumixem. Ale kiedy wczoraj otrzymałam od, wspierającego kolejne moje nowe pasje ( a trochę tego jest!), Męża nowy sprzęcior- przyznam, nie uroniłam nad lumixem ani jednej łezki- poszedł w odstawkę. Definitywną. Mieszko zaliczył wczoraj swoje obiecane samoloty ( twierdzi, że będzie pilotem - "pilotem, pilotem ja!") a ja mogłam zapoznać się z moją nową miłością. I choć to była nasza pierwsza próba i jeszcze się docieramy, to nie mam żadnych wątpliwości- dogadamy się na pewno!
Mieszko lata:) Ach, jaki żal z powodu tej uciętej łapki...
Ulubiony sposób Księciula na przemieszczanie się- niedawno odkryty:)
I jeszcze Mieszkowe, domowe minki. Nr 7 i 8 ;)
Lubię Cię czytać, lubię Twoje zdjęcia oglądać- lubię tu być:) MAGDA
OdpowiedzUsuń