Między jedną wycieczką a drugą, między trzecią wizytą a czwartą- zdjęcia Arturka. Słabość mam do tego Chłopaczka cudniastego! Może dlatego, że gdy tylko rozpoczęłam przygodę z fotografowaniem 'cudzych' Dzieci (świadomym, bo mimowolnie robiłam to chyba zawsze)- Artek poszedł na pierwszy ogień, o TU. Wtedy miał 7 tygodni, teraz ma 7 miesięcy, ale minki wciąż te same:)
Mała retrospekcja. Ziew 7 tygodniowego Artka.
A tu już ziewanko Artka- 7 miesięczniaka;)
No cóż, ciotka nudna z tymi swoimi fotkami jest;)
'Sesja domowa', totalnie spontaniczna, o dziwo nie wyszła. Zazwyczaj spontany najlepsze, ale nie tym razem. Za mało światła, za dużo Dzieci plączących się pod nogami ( w tym jedno własne szukające rozpaczliwie straży pożarnej...;)). Nic to, powtórzymy. Tymczasem kilka jako takich kadrów, coby Mamy Arturkowej tak zupełnie nie rozczarować...
zdjęcie na huśtawce na śpiocha genialne!
OdpowiedzUsuńZgadzam się - to w sepii "najlepszawsze" :-)
UsuńMinki Artka wciąż te same ale Twoje foty jak urosły, ooo!:)pozdraeiam, Ania
OdpowiedzUsuń