wtorek, 29 kwietnia 2014

Na spacer!


Swego czasu bardzo Wam się spodobał wpis "W podróży", oto jego skromna kontynuacja. Nasze 'must have' jeżeli chodzi o spacer. Taki zwykły, osiedlowy;) A wpis taki, własnie dlatego, że u nas nastał czas spacerowych, niespiesznych dni. Czas takich spacerów, o których możecie poczytać TUTAJ. Ale też takich, gdy gdzieś pędzimy, sprawy załatwiamy, ze znajomymi się spotykamy. Oraz tych, na których wyciągam aparat by zatrzymać namiastkę tego czasu, nie tylko 'w głowie'. I wreszcie tych, kiedy to Łobuz zostaje z Nianią a ja, korzystając z dnia wolnego od pracy- spaceruję sama. Ooo, to dopiero luksus! 




1. Koszulka z kieszonką na skarby. Żołędzie, kasztany- jesienią. Patyczki, kamyczki- wiosną i latem. Nie będę już musiała  dzierżyć ich we własnych dłoniach, nie będą walać się po moich torbach. Hurra! Miesio póki co przechowuje w kieszonce mamby;) Galeria księżyc TUTAJ, na fb a my odkryliśmy ich na ulubionej Dawandzie.

2. Spodnie. Wygodne. Oczywiście uwielbiam małe jeansy, bojówki, płócienne spodenki. Ale codzienny, zwykły spacer w wykonaniu Miesia, to szaleństwa na placu zabaw, wspinanie się na murki, jazda na rowerze. Wygodnie musi być! U nas najlepiej sprawdzają się spodnie dresowe. Na zdjęciu spodnie Bubalove. Mięciutkie, wygodne i ładne:)

3. Plecak. My mamy cudnego misia, który nie zdaje jednak egzaminu. Zsuwa się z ramion, nie nadaje się dla malucha. Myślimy intensywnie czym go zastąpić, być może będzie to lisek Skip Hop, TUTAJ.  Ale wydaje mi się, że te plecaczki już są wszędzie. Może polecicie nam coś innego?

4. Bidon! Ostatnio straciłam zaufanie do butelek " jednorazowych" z wodą mineralną. I postanowiłam wrócić do porządnego bidonu (BPA free). W oko wpadł nam  Camelbak i jest świetny, polecam! Nic, absolutnie nic mi się w torebce nie rozlewa a Mieszko nie chce pić z niczego innego ( odzyskałam swój kubek w kwiatki!;))- nawet w domu. Bidon znajdziecie TUTAJ.

5.Rowerek biegowy. My swój kupiliśmy rok temu w Decathlonie. TU. Na spacerze spotykamy różne rowerki, ale żaden nie umywa się do naszego;) Chociaż, bardzo podobają mi się jeszcze rowerki puky. Nasz jest rewelacyjny, leciutki, to najlepszy "zabawkowy" przyjaciel Miesia:) W tym sezonie zdjęć rowerkowych brak- Miesio rozwija takie prędkości, że o pstrykaniu nawet nie myślę! Ale z ubiegłego roku zdjęć sporo- możecie poszperać na blogu;)

Oprócz tej top piątki towarzyszą nam oczywiście przekąski, mokre chusteczki, żel antybakteryjny, czasami sprzęt do piaskownicy, zapasowe ubranka... A Wy? Bez czego nie możecie się obejść na spacerze?


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Weronika.

Kiedyś, od czasu do czasu,  pokazywałam tu moje amatorskie sesje zdjęciowe z innymi dzieciakami. Potem Miesio i Jego sprawy zdominowały niemal każdy wpis;) Ale w niedzielę miałam zaszczyt robić zdjęcia tak cudnej osóbce, że bez wahania poprosiłam rodziców o zgodę by pokazać Ją Wam. Poznajcie Weronikę:)



czwartek, 24 kwietnia 2014

Cukier, lukier, miód.


Ostatnio Olga, której bloga znają chyba wszyscy, napisała taki wpis pod którym mogę się podpisać. I chcę. TU. I nazwijcie to jak chcecie. Cukier. Lukier. Miód. Olga nazywa to czarowaniem. Ale to miejsce jest właśnie po to. To kawałek, mały zaledwie wycinek, naszej codzienności. Ale bardzo ważny. Bo mamy tu, to co w naszym życiu istotne, piękne, dobre i kolorowe:) To co chcemy by zapamiętał. To co chcemy sami zapamiętać. To co pokażemy Mu, kiedy dorośnie. Więc nie będzie tu raczej narzekania ani przekraczania granic naszej intymności. Nie będzie też zdjęć ze stertą ciuchów do prasowania w roli głównej. Bo po co? Co nie oznacza, że stert takowych nie posiadamy;) To ja, w zasadzie my, decydujemy o tym co tutaj pokażemy. Bo to nasze miejsce w sieci. Jeśli inni swoje sterty pokażą- nic przeciwko mieć nie będziemy:) Ale ja chcę mieć tu po naszemu. I już.
Tematów trudnych się nie boję i jeśli poruszenie któregoś z nich uważam za potrzebne, pomocne ( np.Jak przetrwać pobyt z dzieckiem w szpitalu)- będzie poruszony.
Choć to najładniejszy ułamek naszego życia- na wskroś prawdziwy. I tej prawdziwości na innych blogach szukam. 

Znalazłam m.in. tu:


I na bank o kimś zapomniałam! Nie sposób też wymienić wszystkich. Za jakiś czas kolejne, prawdziwe, piękne i warte odwiedzenia- moim zdaniem-miejsca:)



Kaloszki- Cayole
Płaszcz- Lindex ( allegro)
Granatowe dresiki - Bubalove (nasze ostatnie odkrycie, zwykle dresiki w niezwykłym, modrakowym kolorze i z niezwykłymi, płóciennymi wstawkami. Mega wygodne!), Bubalove- znajdziecie również na Dawandzie.
Korona- Lulaki (UWIELBIAM!)
Błękitna koszulka- Psotna szafa
Koszulka z potworami, trampki- ReKids
Płaszczyk w kolorowe słonie- Dress You Up
Białe pudełka, które zamieniły się w opakowania na płyty z bajkami do słuchania i muzyką- Makalulu. Uwielbiam taką dbałość o detal, a same pudełka dały nam prawie tyle radości, co cuuudne poduchy, które niedługo Wam pokażę. Wystarczył klej, gazeta, taśma dekoracyjna i mamy kolejne cudeńko:)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Ludzie.

Święta, to nie ciasta i stół pełen jedzenia. To nie śnieżno biały obrus, nowa bluzka i wypucowany dom. To nie kwiaty w wazonie, dekoracje i wianki na drzwiach. To nie prezenty. To nie wizyta w kościele i - nawet- nie modlitwa. 
Święta to ludzie.
Może nie tylko Oni, bo to co wymieniłam wcześniej jest ważne, ale jestem pewna, że przede wszystkim. Że bez nich żadne Święta nie zaprzątałyby mojej głowy.
Mam to szczęście spędzać je w gronie wszystkich tych, których kocham. 
Jest On- teraz dla mnie najważniejszy. Jest Jego kuzynostwo. Potem jesteśmy my- Jego rodzice, ukochany Wujek. Jeszcze wyżej Jego Dziadkowie. Ciocia z Wujkiem. I wreszcie Pradziadkowie. Wszystkie cztery pokolenia. Komplet. Wiele dałabym za to by to się nigdy nie zmieniło... 


Kolekcjonuję chwile, w których nie uczestniczę. Obserwuję. Zapamiętuję. Chłonę. 
Wybuchy śmiechu, zaciekłe dyskusje, pogaduchy przy kawie. Interakcje w różnych składach i wariantach.
Wspólne gry, zabawy, spacery, również drobne sprzeczki.
Z satysfakcją obserwuję jak Mieszko wtapia się w naszą rodzinę. Jak mu z Nimi dobrze. A Im jest dobrze z Nim. Jak dostaje, to co ja kiedyś dostałam (właściwie dostaję do dziś), jak wiele daje On sam. 


Kiedy byłam dzieckiem, żyłam w przekonaniu, że nasza rodzina, to taka jeden na milion, że tak jak u nas, to nigdzie. I z radością stwierdzam, że do dziś mnie ono nie opuściło. I to jedno z moich marzeń największych i najważniejszych. Żeby On też tak czuł.