czwartek, 4 września 2014

Pomyśl.




Być może znasz Matkę nadmiernie skoncentrowaną na swoim Dziecku i Jego problemach. Taką co byle katar Jej równowagę naruszy. 
Nie oceniaj. Pomyśl. Może o to Dziecię wymarzone latami się starała? A może Jego życie i  zdrowie było zagrożone i choć teraz jest już dobrze- Ona wciąż ma przed oczami tamte dni? A może Ona ze swojej nadmiernej opieki świetnie zdaje sobie sprawę i walczy z nią każdego dnia? Pomyśl. Nawet zapytaj. Porozmawiaj. Ale nie oceniaj.

Jedno dziecko ma, wygodna taka. A tamta to nawet żadnego. A pewnie, tak najłatwiej- pomyślisz, a może nawet powiesz. 
Nie oceniaj. Pomyśl. A może próbuje w tę ciążę wymarzoną od miesięcy (lub lat) bezskutecznie zajść? A może pierwsza ciąża przyniosła tyle dramatycznych chwil, że zwyczajnie boi się do tej rzeki ponownie wejść ? Pomyśl...

Znasz taką co wróciła do pracy za szybko.
Nie oceniaj. Pomyśl. Może praca dała Jej powera, sprawiła, że wreszcie oddycha pełną piersią i jest Matką bardziej choć czasowo rzadziej? A może nie miała wyjścia? Bo szef, bo kredyt, bo pieluchy drogie... 

Znasz też  taką co w domu siedziała za długo. 
Ale skąd wiesz, że będąc w domu się nie realizuje? Nie jest szczęśliwa? Może jest po prostu inna niż Ty i inne są Jej potrzeby? Dlaczego nie pomyślałaś o tym?

Przykłady można mnożyć. Każda z nas zna ich tysiące. I nie mam tu na myśli zachowań bardzo skrajnych, takich które wręcz powinny wzbudzić czyjś niepokój. Nie, zwyczajne wybory, zachowania, obawy.

Każdego dnia oceniam i jestem oceniana. Biorę w tym udział od kiedy pełnię tę najważniejszą z moich życiowych ról. Ale przyszedł czas gdy zastanawiam się. Na co? Po co? Dlaczego? My. Matki. Kobiety. Dlaczego to sobie robimy? Bardziej lub mniej otwarcie. Mówiąc w głos lub z dezaprobatą milcząc. 
Nadszedł dzień, kiedy mówię stanowczo "Już dość!".
Nie oceniam. Myślę. I Ty pomyśl.




19 komentarzy:

  1. kłaniam się w pas Słońce za ten post...
    niech idzie w świat jak najdalej, niech czytają go sobie w ciszy i sobie nawzajem, niech zaczną myśleć albo lepiej - niech przestaną o innych.
    teraz jak bumerang po każdym Twoim zdaniu wróciły wspomnienia różne i w każdym z nich odnalazłam trochę swoich bolączek i tego za co zostałam oceniona i ile mnie to kosztowało. Bardzo Ci dziękuję za ten manifest, bo może otworzy oczy niektórym. Serce posyłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oceniam. Często. Nie lubię tego. Nie mówię zwykle, ale oceniam:-( A byle glut u mojego synka powoduje paraliż i stany zachaczające o depresję. Jest dla mnie wszystkim i panicznie się o niego boję. Przy każdym glucie. Tak jak wtedy- w tym okropnym szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pisałam Pauli, że fakt iż oceniałam dręczy nawet bardziej niż to bycie ocenianą. To jest w nas tak głęboko zakorzenione... Nie pamiętam żebym to robiła zanim zostałam matką. A teraz wyścig. Na najlepszą matkę i najlepsze dziecko. Wysiadam. Bo ani ja, ani On nie jesteśmy najlepsi, nigdy nie będziemy.

      Lęk- mnie czasem paraliżuje. O Niego, o siebie ( bo On potrzebuje mamy), o Męża (bo Taty też potrzebuje). Od magicznych dwóch kresek 12 hospitalizacji za nami. Naprawdę każdego dnia próbuję je wyrzucić z głowy...

      Usuń
  3. Magia i prawda ....pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Co dzień uczę się nie oceniać i co dzień przegrywam. Uczę sie od pół roku i to jest takie trudne. Podobnie, jak szanowanie cudzych wyborów. Mija cię na ulicy ktoś strasznie gruby, myślisz sobie: Jerry, to naprawdę możnaby zrzucić!" A skąd wiesz, że ten ktoś nie schudł już 40 kilogramów i nadal walczy? Ale krytyka sama się ciśnie do głowy. Ocenianie jest łatwe i jesteśmy go uczeni od dzieciństwa, bo pomaga naszemu mózgowi segregować informacje z całego świata. Pogubilibyśmy się bez umiejętności oceniania i byłoby to bardzo niebezpieczne- nie umiec ocenić. Ale nikt nie wpadł na to, że ta umiejętność ma kilka ślepych uliczek.

    Dzięki za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pinezko za ten komentarz. Są sfery życia, w których tych ślepych uliczek jest jakby więcej. Mam wrażenie, że w macierzyństwie jest ich wyjątkowo dużo... Wciąż zastanawiam się dlaczego?

      Usuń
    2. ja zaczęłam się zastanawiać,kiedy to oceniłam Ciebie raz, kiedy to rozmowa przybrała dziwny przebieg i wtedy już chyba żadnej mamy nie oceniłam!!! Wydaje mi się, że chcemy by nasze EGO urosło, byśmy poczuły się bardziej dowartościowane, docenione, lepsze...Jakby co najmniej od odpowiedniego wózka, czy jedzenia odpowiedniej jakości, ubrań odpowiedniej marki zależało nasze być albo nie być ;) :)Bo co pediatra powie na wizycie, co powie ciotka, mama , sąsiadka??Spełniać oczekwiania innych???tylko cholera po co??oceniając nie wiemy tak naprawdę nic, bo czy znamy inna mamę? czy jej dziecko znamy na wylot, by stwierdzić, czy na pewno nasza ocena nie będzie krzywdząca??? doszłam do wniosku , że zamiast oceny, kto ma lepsze metody, formy, kto daje czego więcej, co je i ubiera dziecko Ani,Zosi i Krysi, zamiast siania fermentu- POWINNYŚMY CZERPAĆ JEDNA OD DRUGIEJ!!!! Każe dziecko jest inne ,każda matka też więc cieszmy się, że mamy siebie, że jest tyle form, metod, tyle osobowości i temperamentów, że ostatnio biegam zachwycona każdym dzieckiem z osobna i nadziwić się nie mogę, jaki świat jest kolorowy w tym, co nam proponuje... To nie jest istotne co kto, jak gdzie, istotne jest by kochać... Jeśli kocha się dziecko, to jest najważniejsze, a nie to jak się karmi,czym i czy ma odpowiednie zabawki... widząc miłość matek jestem ostatnimi czasy bardzo rozczulona.... z wielką pasją obserwuje, pytam ...daje mi to wiele radości i mądrości... tyle na szybko ...

      Usuń
    3. Ja przyznaję otwarcie, że te wymienione przez Ciebie rzeczy (jedzenie, mądre zabawki, książki ładne ubrania też, bo jestem estetką) są dla mnie ważne. ale dla mnie, nic mi do tego jak na te sprawy patrzą inne matki. Chciałabym aby każda z nas mogła żyć jak chce, bez oceniania i tłumaczenia się na każdym kroku (ja np. codziennie jestem pytana o to dlaczego Miesio nie ma jeszcze rodzeństwa, każda z nas ma pewnie jakiś obszar krytyki, którą musi odpierać). Druga sprawa, o którą zahaczasz, to porównywanie z którego wypisałam się już dawno. Nie mam aspiracji na bycie najlepszą mamą z najlepszymi metodami i z najlepszym dzieckiem. Jesteśmy nieidealni, popełniamy błędy i dobrze nam z tym:)

      Usuń
    4. no jasne,ze tak!!!! a ja jestem pytana, dlaczego nasze dziecko to je, a tego nie, dlaczego nie chodzi, dlaczego to ,dlaczego tamto?? a dlaczego brat frania jest taki malutki, etc... grrrrrrrrrrrrrrrrrr szalenstwo.... dlaczego bez skarpet, dlaczego bez czapki przy 20 stopniach! no wiesz... ciagle slysze jak to nie gra w gry??jak to nie macie konsoli?? jak dlaczego, po co??i slysze porownania, nawet dziadkowie swoje wnuki porownuja do siebie nawzajem!!! jakiś obłęd!!!!!! poza tym co to kogo obchodzi,kiedy będziesz miała drugie dziecko, a może Wasza rodzina jest szczęśliwa z jednym dzieckiem?? nikt nie wziął tego pod uwagę?? będąc mamą juz prawie 3 lata skrajnie zaczynam, się irytowac i ze stoickim spokojem odpowiadam wszystkim PAnią na pytania....oto przykład..akcja w przychodni, rozmawiam do naszego młodszego syna i zabawiam go grzechotka, co by czas do pulmonologa nam skrócic... On usmiecha się do mnie, coś tam głuzy....Podbiega Pani i mówi! Po co Pani do neigó mowi, jak sie nie odzywa to niech Pani go zostawi w spokoju... niech sobie lezy... Jka siedzi cicho to lepiej dla PAni!!!! Chwilę później patrzy na stopy!!o rany bez skarpetek!!!i chwyta go za rączki- wychowałam trójke dzieci!!!" i odpowieź moja :"skoro Pani wychowała trójkę dzieci to doskonale Pani wie,ze na karku sprawdza się ciepło ciała u niemowlat" po czym Pani wykrzykuje, że jestem młoda i głupia, że nic nie wiem o dzieciach io mam takie metody jak wszystkie głupie matki i odchodzi - ot takie małe porady dla głup[iej matki ,która stymulować swojego wczesniaka chciała słuchem dotykiem, wzrokiem... odowiednimi kolorami zabawek ;) która buduje więź nieudolnie po tylu meisiącach w szpitalu , inkubatorze... wykorzystując każdą wolną chwilę.....

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ciągle słyszałam, że jak jest cicho, to "nie zaczepiać". A stąd prosta droga do wzmacniania zachowań negatywnych, bo skoro zwracamy uwagę na dziecko tylko kiedy jest głośne, płaczące, domagające się, to... wniosek jeden.
      Ale nieważne, niech sobie gadają, oceniają. Sama to robiłam (tylko w głowie, po cichu) nie jeden raz- ja po prostu przestałam na to zwracać uwagę, udowadniać, że mojemu dziecku nie jest zimno, że jak z nim rozmawiam, to go nie rozpieszczam. Ja to wiem i odmienne zdanie średnio mnie obchodzi. Sama przestałam oceniać zachowanie innych, zawsze myślę o tym, że nie widzę wszystkiego i o wszystkim nie wiem. Zajmijmy się sobą i cieszmy się życiem. A jeszcze lepiej- starajmy się zrozumieć inne punkty widzenia i cieszmy się swoim życiem, wśród innych, ale przecież nadal ciekawych, wspaniałych, inspirujących rodziców:)

      Usuń
    7. święta racja :) i zaczęłam tak żyć i mi dobrze :) ot co :)

      Usuń
  5. To prawda to ciągłe ocenianie, porównywanie wg mnie to jest straszne! Każdy wie jak dbać o swoje dziecko i innym nic do tego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi często zdarza się oceniać inną mamę,ale potem sobie myślę...chwila...a ja jaką jestem mamą ? Na pewno nie idealną,bo takich nawet nie ma,więc jaką ? I potem sobie przyznaję,że mam swoje wady,masę wad...i każdy ma do tego prawo,każdy w wychowaniu kieruje się czymś innym,ma swoje poglądy i każda mama wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka,a także dla niej samej.
    Dobrze to napisałaś,super post :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ocenianie,szufladkowanie, porównywanie wpisane jest jakoś dziwnie w naszą ludzką naturę. Widzimy- oceniamy. Automatycznie. Wydajemy w swojej głowie jakiś sąd. Ja tez się z tym czuje strasznie. Ze widzę i oceniam. Ale czasem na takie pierwsze myśli, pierwsze wrażenia i sądy nie ma siły. Pytanie co zrobimy z tym dalej. Czy będziemy pielęgnować jad,swoje poczucie wyższości,swoją dumę,czy spróbujemy ZROZUMIEĆ. Staram się zawsze pomyśleć,że widzę tylko urywek czyjegoś życia. Skrawek. Chwilę wyrwana z kontekstu. I staram się pomyśleć wtedy ze ja sama wyrwana z kontekstu nie prezentuje się czasem za dobrze. Super post Kochana,daje do myślenia;) jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  8. Ocenianie,szufladkowanie, porównywanie wpisane jest jakoś dziwnie w naszą ludzką naturę. Widzimy- oceniamy. Automatycznie. Wydajemy w swojej głowie jakiś sąd. Ja tez się z tym czuje strasznie. Ze widzę i oceniam. Ale czasem na takie pierwsze myśli, pierwsze wrażenia i sądy nie ma siły. Pytanie co zrobimy z tym dalej. Czy będziemy pielęgnować jad,swoje poczucie wyższości,swoją dumę,czy spróbujemy ZROZUMIEĆ. Staram się zawsze pomyśleć,że widzę tylko urywek czyjegoś życia. Skrawek. Chwilę wyrwana z kontekstu. I staram się pomyśleć wtedy ze ja sama wyrwana z kontekstu nie prezentuje się czasem za dobrze. Super post Kochana,daje do myślenia;) jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że to napisałaś... Mnie boli, drażni, irytuje ocenianie... I zdaję sobie sprawę z tego, że odruchowo pojawiają się takie myśli. Sama się na tym przyłapuję. Lecz po chwili jest Stop - to Jej wybór, ma do tego prawo, jak ja do moich. I każdy myślący człowiek powinien używac mózgu w ten sposób :p

    OdpowiedzUsuń