Styczeń. Nowy rok. Nowe postanowienia. Zmiany. Także na Miesiowej półce z książkami. Przybyło nam trochę nowości, które w najbliższym czasie Wam pokażemy :) Ponieważ styczeń przyniósł także ferie i mróz, sporo czasu spędzamy pod kocem, z książkowymi nowościami w dłoni. Dziś o dwóch takich, które skradły serce Miesia. Nie ma dnia bez labiryntów! A ja bardzo Mu zazdroszczę, bo gdyby mi, będącej w Jego wieku, w ręce wpadły takie książki... Oszalałabym z radości! Czy współczesne dzieci doceniają ile dobra jest w ich posiadaniu? Zazdroszczę i korzystam! Fajnie jest być Mamą i znów móc obcować z książkami dla dzieci codziennie :)
1. Absolutnie fantastyczne labirynty są... absolutnie fantastyczne! 100 zakręconych dróg i ścieżek do pokonania. Jest kolorowo, ciekawie, czasem łatwo (labirynty dla początkujących), innym razem trzeba pogłówkować (labirynty dla zaawansowanych). Pokonując kolejne labirynty odwiedzamy różne krainy. Wsie, miasta, las, podziemne korytarze, szkolną stołówkę, stok narciarski, zoo, wesołe miasteczko, krainę potworów, staw a nawet cmentarz. Są labirynty dla chłopaków, dziewczyn i uniwersalne. Mi trafiła się nie lada gratka- Mieszko odmówił wypełniania stron z dziewczynami w roli głównej, więc wszystkie księżniczkowe i serduszkowe labirynty miałam przyjemność rozwiązać :) Ponieważ sama nie lubię przydługich opisów i recenzji- zapraszam Was na zdjęcia. Zobaczcie i oceńcie sami. Ja polecam tę książeczkę na prezent dla każdego przedszkolaka!
I labirynty numer 2. Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu.
Kiedy przyszła paczka, Mieszko zawołał radośnie: "Przyszła gra! Nowa gra!", na nic moje tłumaczenia, że gry się żadnej nie spodziewamy, że to książki raczej. Nie. Gra i koniec. Otwieramy. Książka. "A nie mówiłam..."- zaczynam swoje, ale oto na pierwszej stronie "Zasady gry"- czytamy. Jest więc i gra. Książkowa. Tajemniczy pan X ukradł z muzeum kamień chaosu, który sprawił, że świat przypomina jeden, wielki labirynt. Naszym zadaniem jest pomóc detektywowi Pierrowi i jego przyjaciółce Carmen złapać złodziejaszka. Gonimy go przez wszystkie strony. Oprócz tego szukamy ukrytych symboli: gwiazdek, skrzyń, trofeów. Mamy też kilka innych spraw do załatwienia po drodze. Czasami trzeba komuś pomóc znaleźć drogę, innym razem zrobić zakupy, znaleźć zagubione psy, pomóc policji w akcji. Nudy nie ma! Ze wszystkich książek "wyszukiwajek" i książek "interaktywnych", które wymagają od nas jakiegoś działania, ta jest moim zdaniem zdecydowanie najlepsza! Miesio ( najczęściej razem z Tatą) znika za jej stronicami na naprawdę bardzo długie minuty. Do tego duży format, piękne ilustracje, sztywna oprawa. Rewelacja!
Kocyk, który pojawił się na zdjęciach- Belle Petite. Najpierw zachwyciła nas zimowa pościel od nich. Czekając na kocyk, nie miałam wątpliwości, że przyjdzie do nas produkt wspaniałej jakości. I tak jest w rzeczywistości. Piękny, tkany kocyk w miśki, z uroczymi z frędzelkami. Niezmiennie polecam na prezent, pakują swoje produkty przepięknie. Oto dowód.
Z szafy Mieszka:
Bluza Booso, teraz %
Sliczny jest ten kocyk.
OdpowiedzUsuńuwielbiam na zdjęciach nagie stopki :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietne książeczki. Idealne również w podróży:)
OdpowiedzUsuńDokładnie p tym pomyślałam przy pierwszym spotkaniu z nimi. Świetne na podróż!
UsuńCzy pokazałabyś jakieś tradycyjne baśnie (anders np) lub polskich poetów (tuwim, brzechwa) które wydania polecasz? Jest tego mnóstwo, ale te ilustracje jakieś niezachęcające...
OdpowiedzUsuńAndersen miało być oczywiście.
OdpowiedzUsuńHmm... mamy wydania po mnie samej, moim bracie i kuzynostwie- ilustracje nie są zachęcające, ale to piękna pamiątka i nie zaopatrywaliśmy się w nowe klasyki :) to samo z baśniami Braci Grimm :)
OdpowiedzUsuń"Detektyw Pierre w labiryncie" został przeze mnie przetestowany w samotności oraz w towarzystwie i zdecydowanie polecam drugą opcję. Więcej śmiechu, trochę zdrowego ducha rywalizacji i mnóstwo radości.I nie dajcie sobie wmówić, że to książka tylko dla dzieci!
OdpowiedzUsuń