Dziecko i jego temperament. To trochę taki kot w worku. Nigdy nie wiadomo co nam się "trafi";) Oczywiście gro dziecko dziedziczy po najbliższych, ale nadal przychodzi nam się zmierzyć z wielką niewiadomą. Temperament możemy "tylko" poznać i... zaakceptować. Nie, to nie tak, że nie mamy żadnego wpływu. Znając już temperament naszego Dziecka, możemy wpływać na Nie i kształtować Jego charakter. Wyobraźmy sobie, że mamy małego nerwuska, szybko wpadającego w złość, z tak zwanego "byle powodu". Nie sprawimy, że pewne bodźce zupełnie przestaną Go wyprowadzać z równowagi, ale możemy nauczyć Go nad tymi nerwami panować. Kontrolować emocje. To bardzo dużo, prawda?
"Po kim?" zastanawiałam się czasem przyglądając się Mieszkowym cechom osobowościowym. Zaczęłam dociekać jakimi my- rodzice- byliśmy dziećmi. Grzeczni, posłuszni, spokojni. Raczej nieśmiali. Hm... Nasz Syn to żywioł, wulkan energii. Nawiązuje kontakt z każdym kogo spotyka na swojej drodze. Jest silny, przebojowy i zdecydowany ( żeby nie powiedzieć uparty...) Ruchliwy, wesoły i głośny. Ciekawy świata. Odważny. Dzielny ( a przeszedł niemało). Wie czego chce i będzie do tego dążył za wszelką cenę. Ale jest też wrażliwy na krzywdę (tak innych, jak i swoją;)) i empatyczny. Jest sprytny i bardzo bystry. Po Tacie odziedziczył niesamowitą wyobraźnię i fantazję, po Mamie bezgraniczną miłość do książek.
Ostatni okres był jednym wielkim buntem i "walką" o wpływy, o przekraczanie granic. Wymagało to wszystko wielkich pokładów cierpliwości i konsekwencji z naszej strony. Także zrozumienia.
I są efekty! U boku mamy pogodnego, współpracującego, spolegliwego ( szok!) syna. Kiedy coś idzie nie po jego myśli, zamiast głośnego "Nie!" i tupnięcia nogą słyszę: " No doblaaaa..." Niechętne, ale jest! A za chwilę " Mamo, ale gzecny jestem, co?" :) Kiedy wpadnie w złość, uspokaja się po kilkunastu sekundach a nie minutach. Nasze życie z Miesiem jest teraz iście sielankowe, zupełnie jak te pełne słońca, leśne kadry... Do następnego buntu zapewne! ;)
I jeszcze, na koniec, mała scenka z naszego domu, apogeum "Buntu dwulatka".
1 stycznia, Mieszkowe imieniny. Dziadkowie przyjeżdżają z ulubionym deserem i prezentem. Miesio przez większą część wizyty płacze. Nie jesteśmy w stanie uzyskać informacji dlaczego, co się właściwie stało? Co jakiś czas stanowczo nas tylko informuje "Jestem zły!".
Po wizycie pytam spokojnie i rzeczowo " Co się stało? Dlaczego byłeś taki zły?".
" Dziadek mnie wystraszył!"- pada odpowiedź.
Nie wierzę. Dziadek? Jedyna osoba, która chyba jeszcze nigdy na Miesia nie podniosła głosu?! No, niemożliwe.
" A co takiego zrobił?"- spytałam przytomnie.
" Dziadek mi coś powiedział!"- burczy Miesio pod nosem.
" Ale co konkretnie, Synku?"- dociekam.
" Że jestem łaaaaadny!"- wykrztusił Miesio i zalał się rzewnymi łzami.
Ulubiony miś- prezent od Cioci Marty ( dziękujemy, ale miałaś nosa!;))
Czapa- H&M
Kamizelka- ReKids
Komin- C&A
Sweter- F&F
Spodnie- Hobibobi
Traperki- Emel
Kiedyś zaglądałam tu głównie dla zdjęć, teraz też ( a może i bardziej ) dla słów, uwielbiam Cię czytać!!! Dwie ostatnie foty - rewelacja, te minki:)
OdpowiedzUsuńps. Kamizelka kiedy kupiona? jest szansa, że jeszcze ją chwycę w reserved?? :)
UsuńKupiona niedawno, na wyprzedaży ( z bodajże 89 na 39!), a jakiego rozmiaru potrzebujesz? U nas został jeszcze 122 i 140 chyba.
UsuńBuntownicze dzieci...skądś to znam...płacz bez powodu....bo to ze się jest ładnym to przecież powód do płaczu poważny jest:P
OdpowiedzUsuńNo, dokładnie;) dalej było " Nie chcę być ładny, nie będę!!!". Razem z Mieszkowym tatą powiedzieliśmy ze śmiechem " No spoko, nie musisz. wystarczy, ze będziesz mądry!", ale to też Mu się nie spodobało;)
UsuńŁadny... co za ujma :D:D:D:D
OdpowiedzUsuńMy ciągle pracujemy nad spokojem i naszym i Majki... bywa ciężko ale też widzę światełko w tunelu :)
Chyba po prostu trzeba przez to przejść - ważne, żeby mądrze. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBunt dwulatka jakoś delikatnie przeszliśmy ale teraz trwa u nas coś na bunt pieciolatka ....
OdpowiedzUsuńKazdy rodzic musi chyba przez to przejść :)
Jak zwykle cudne kadry,zwłaszcza te b&w ....
o jej cudny :) i zdjecia pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne foty!
OdpowiedzUsuńNo, jak tak dziadek mógł powiedzieć dziecku;)?
OdpowiedzUsuńZdjęcia...piękna wiosna u was :)
jak ja lubię Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńa z tym buntem... wszyscy mnie straszą, że jak przyjdzie pora to dopiero się przekonam... Znam już foch Panny L. i nie cem, nie ide :) czekam na więcej, ahhaha. A Miesiu uroczy jak zawsze, i Jego no doblaaa... też by mnie rozbroiło :)
Paula- zawsze byłam przeciwniczką stereotypów płciowych- ale moje doświadczenie zawodowe ( niedługie, ale jednak) doprowadziło mnie do wniosków, ze dziewczynki NAPRAWDĘ przechodzą wszelakie bunty lżej. Nie wszystkie, ale statystycznie jednak lżej. Więc spokojna Twoja głowa! :) a mój Ancymon... cóż, Ancymonem zawsze był! Pamiętam, jak porównywałam z synkiem koleżanki. Dwa małe bąki w wózku leżały, w jednym wieku. Jeden leżał spokojnie, powoli się rozglądał, był cichutki. Drugi wierzgał nogami, machał rączkami, że aż wózek " latał", cały czas wydawał dźwięki, wciąż gaworzył, śmiał się głośno i głośno też płakał. Ten drugi to właśnie mój Żywczyk. Jeśli dorobimy się drugiego, to MUSI być przeciwieństwem, bo zwariuję z taką ekipą ;)
Usuń