Małe, bose stopy codziennie biegły w stronę okna. Paluszki chwytały niecierpliwie za parapet. Stópki wspinały się na palce, nos przyklejał się do szyby. Oczyska ciekawie zerkały na ulicę budzącą się do życia.
- Jest?! Eeee, znów nie ma...
Śnieg. Przecież zimą powinien być śnieg! Był u Loli i u Dzieci z Bullerbyn. U Eli też już był. A u nas czekają sanki i śniegowce. Czekają ortalionowe rękawice. Miesio czeka.
I w końcu nadszedł ten dzień. Ja w pracy, z dzieciakami pochylamy się nad ćwiczeniem. Tym razem spostrzegawczość i koncentracja uwagi na tapecie. Pracę przerywa okrzyk radości, podbiegają ciekawie do okna. Są spostrzegawczy, są- stwierdzam i chowam porzucone ćwiczenie. Spadł śnieg. Bałwan, sanki, śnieżki- przerzucają się pomysłami na popołudnie i kolejne dni. Nie podsycam tej nadziei, bo kiedy patrzę na ten śnieg, wiem że jutro już go nie będzie. Jeśli nie dzisiaj.
Odbieram Go najszybciej jak tylko mogę, a On od progu woła, że w końcu jest, spadł, widział go przez okno. Wychodzimy. Patrzę rozczarowana na cienką, białą warstewkę, która prawie pokrywa ulice i spoglądam niepewnie na Syna. Rozpłacze się? Przecież tak czekał na sanki, na bałwana. Ale On zachwycony zdrapuje resztki śniegu z chodnika i krzyczy z radości. W końcu wpada na pomysł by zgarniać śnieg z okolicznych ławek i rzucać we mnie czymś co na upartego przypomina śnieżkę. Bawiliśmy się ponad godzinę, mimo totalnie niesprzyjających warunków oświetleniowych, zrobiłam kila zdjęć. Na pamiątkę. Pamiątkę śniegu, dobrej zabawy i tego czego nauczyły mnie te chwile. Wracaliśmy do domu trzymając się za ręce. Zmęczeni i szczęśliwi. Pomyślałam, po raz kolejny, o tym jak wiele muszę się jeszcze od Niego nauczyć.
Z szafy Mieszka:
Spodnie- Pan Pantaloni
Kurtka, czapka- h&m
Komin- c&a
Ediś też zbierał śnieg z ławek, żeby rzucić w nas "śnieżką" ;) Raz byliśmy na sankach. I jak nie lubię zimy, tak dla Niego chciałabym, żeby mroziło i sypało... :)
OdpowiedzUsuńRadość dzieci z tak małych, błahych rzeczy jest do pozazdroszczenia nam, dorosłym....
OdpowiedzUsuń