Czerwiec to miesiąc atrakcji. Czuć lato, sekundę temu był Dzień Matki, Dzień
Dziecka, zaraz Dzień Taty. Na mieście pełno festynów rodzinnych, koncertów,
pikników i innych wydarzeń. Wybieramy garstkę z tego, bo przecież to dla Niego,
bo to frajda i wiele z tych akcji nie tylko bawi, także rozwija. Cieszymy się, że w naszym mieście
dzieje się tyle fajnych rzeczy. Przez chwilę chcielibyśmy skorzystać ze
wszystkiego. Ale... po dwóch, trzech wypadach czujemy przesyt. I wymiękamy.
Nadmiar bodzców, wrażeń, tłum. Choć cieszy, to też męczy. Nas i tego
czterolatka, który tak bardzo stara się nadążyć za wszystkim co się dzieje wokół. Patrząc na wiele
innych rodzin- zdecydowanie nie nadążamy z ilością zrealizowanych atrakcji.
Może nasze
Dziecko coś omija?
Z drugiej strony, pojawia się też refleksja na temat współczesnego
dzieciństwa. Dzieci mają zorganizowany, wypełniony po brzegi, czas. Atrakcji tysiące.
Przyjemności krocie. Dzień dziecka codziennie. Od szkolniaków czasem słyszę, że
w niedzielę była nuda, bo "Byliśmy na ZWYKŁYM spacerze",
"Siedzieliśmy w domu", "Poszliśmy tylko na obiad do
Dziadków", "Pomagaliśmy rodzicom w ogrodzie", "Graliśmy w
gry planszowe". Nudna, nuda, nuda.
A dla mojego czterolatka to wciąż największa
frajda. Pojechać do Babci i na działkę. Zrywać truskawki. Latać z konewką przez dzień cały.
Koniecznie na bosaka. Spotykać się w zwykłej piaskownicy z dzieciakami, na
zwykłym placu zabaw. Zjeść loda na patyku, zamiast wymyślnego deseru. Zrobić
piknik na trawie. Zagrać w chińczyka. Pójść na zwyczajny spacer z rodzicami, pójść na herbatę do znajomych.
Czy tak będzie zawsze? Że zwyczajne rzeczy, wydarzenia, sytuacje będą dla niego atrakcyjne? Nie wiem, ale tego próbujemy Go nauczyć, to próbujemy Mu pokazać.
Długi weekend. Byliśmy na działce
Pradziadka i opiekowaliśmy się domem Dziadków, którzy wyjechali. Mieliśmy na
jeden dzień skoczyć nad jezioro, na kolejny mieliśmy zaplanowanych kilka atrakcji.
Egoistycznie postanowiliśmy jednak zostać i złapać oddech. Nie robić nic,
poleżeć w hamaku i na trawie. Nie spieszyć się nigdzie. Nie mieć planu. Żadnego. Spontanicznie spotkać się ze znajomymi. Leniwie. Nie szykować się zbytnio.
Robić to na co przyjdzie nam ochota.
W dużej mierze się udało zrealizować ten plan bez planu. Nasze Dziecko
było wniebowzięte i nie chciało wracać do domu. Nie nudził się wcale. Jak
zwykle zadziwiła nas Jego umiejętność cieszenia się ze wszystkiego i wymyślanie najkreatywniejszych zabaw. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni, a to co zwykłe nie
musi być nudne :)
A Wy jak lubicie spędzać czas z Waszym Dziećmi?
Legginsy- Wata Cukrowa
Bluzka z muminkiem- Lindex
Klapki- Coqui
Przepiękne zdjęcia :-) My też lubimy nasze zwyczajne chwile. Ale piękne crocsy ma Miesio, muszę nabyć podobne dla chłopców :-)
OdpowiedzUsuńTakie chwile są najlepsze. Zdjęcia piękne.
OdpowiedzUsuńps gdzie mogę kupić takiego ptaszka?
Ptaszek świetny- śpiewa i powtarza :) Szukaj w sklepach stacjonarnych lub w internecie. Ja kupiłam za 50 zł w empiku, ale już widzę niedostępne :( http://www.empik.com/little-live-pets-ptaszek-cwierkajacy-i-mowiacy-platek-sniegu-cobi,p1106355953,zabawki-p W podobnych cenach są na allegro :)
UsuńJa lubię angażować mojego synka we wszystko co robię, sprzątanie gotowanie czy plewienie w ogródku, wbrew pozorom okazuje się to bardzo kreatywną zabawą i przy okazji coś pożytecznego :)
OdpowiedzUsuńSielanka w ogrodzie, my też uwielbiamy, bez planu, bez zegarka, bez tłumu ludzi. Dla dzieci szaleństwo bez ograniczeń, dla nas chwila wytchnienia.
OdpowiedzUsuńTak się rozmarzyłam że zapomniałam się podpisać, no i zdjęcia piękne moje ulubione 3. Ewa
Usuń