poniedziałek, 8 czerwca 2015

Bez planu.



Czerwiec to miesiąc atrakcji. Czuć lato, sekundę temu był Dzień Matki, Dzień Dziecka, zaraz Dzień Taty. Na mieście pełno festynów rodzinnych, koncertów, pikników i innych wydarzeń. Wybieramy garstkę z tego, bo przecież to dla Niego, bo to frajda i wiele z tych akcji nie tylko bawi, także rozwija. Cieszymy się, że w naszym mieście dzieje się tyle fajnych rzeczy. Przez chwilę chcielibyśmy skorzystać ze wszystkiego. Ale... po dwóch, trzech wypadach czujemy przesyt. I wymiękamy. Nadmiar bodzców, wrażeń, tłum. Choć cieszy, to też męczy. Nas i tego czterolatka, który tak bardzo stara się nadążyć za wszystkim co się dzieje wokół. Patrząc na wiele innych rodzin- zdecydowanie nie nadążamy z ilością zrealizowanych atrakcji. 
Może nasze Dziecko coś omija? 
Z drugiej strony, pojawia się  też refleksja na temat współczesnego dzieciństwa. Dzieci mają zorganizowany, wypełniony po brzegi, czas. Atrakcji tysiące. Przyjemności krocie. Dzień dziecka codziennie. Od szkolniaków czasem słyszę, że w niedzielę była nuda, bo "Byliśmy na ZWYKŁYM spacerze", "Siedzieliśmy w domu", "Poszliśmy tylko na obiad do Dziadków", "Pomagaliśmy rodzicom w ogrodzie", "Graliśmy w gry planszowe". Nudna, nuda, nuda. 
A dla mojego czterolatka to wciąż największa frajda. Pojechać do Babci i na działkę. Zrywać truskawki. Latać z konewką przez dzień cały. Koniecznie na bosaka. Spotykać się w zwykłej piaskownicy z dzieciakami, na zwykłym placu zabaw. Zjeść loda na patyku, zamiast wymyślnego deseru. Zrobić piknik na trawie. Zagrać w chińczyka. Pójść na zwyczajny spacer z rodzicami, pójść na herbatę do znajomych. 

Czy tak będzie zawsze? Że zwyczajne rzeczy, wydarzenia, sytuacje będą dla niego atrakcyjne? Nie wiem, ale tego próbujemy Go nauczyć, to próbujemy Mu pokazać.

Długi weekend. Byliśmy na działce Pradziadka i opiekowaliśmy się domem Dziadków, którzy wyjechali. Mieliśmy na jeden dzień skoczyć nad jezioro, na kolejny mieliśmy zaplanowanych kilka atrakcji. Egoistycznie postanowiliśmy  jednak zostać i złapać oddech. Nie robić nic, poleżeć w hamaku i na trawie. Nie spieszyć się nigdzie. Nie mieć planu. Żadnego. Spontanicznie spotkać się ze znajomymi. Leniwie. Nie szykować się zbytnio. Robić to na co przyjdzie nam ochota. 
W dużej mierze się udało zrealizować ten plan bez planu. Nasze Dziecko było wniebowzięte i nie chciało wracać do domu. Nie nudził się wcale. Jak zwykle zadziwiła nas Jego umiejętność cieszenia się ze wszystkiego i wymyślanie najkreatywniejszych zabaw. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni, a to co zwykłe nie musi być nudne :)

A Wy jak lubicie spędzać czas z Waszym Dziećmi?


Z szafy Mieszka:
Legginsy- Wata Cukrowa
Bluzka z muminkiem- Lindex
Klapki- Coqui

6 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia :-) My też lubimy nasze zwyczajne chwile. Ale piękne crocsy ma Miesio, muszę nabyć podobne dla chłopców :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie chwile są najlepsze. Zdjęcia piękne.
    ps gdzie mogę kupić takiego ptaszka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszek świetny- śpiewa i powtarza :) Szukaj w sklepach stacjonarnych lub w internecie. Ja kupiłam za 50 zł w empiku, ale już widzę niedostępne :( http://www.empik.com/little-live-pets-ptaszek-cwierkajacy-i-mowiacy-platek-sniegu-cobi,p1106355953,zabawki-p W podobnych cenach są na allegro :)

      Usuń
  3. Ja lubię angażować mojego synka we wszystko co robię, sprzątanie gotowanie czy plewienie w ogródku, wbrew pozorom okazuje się to bardzo kreatywną zabawą i przy okazji coś pożytecznego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sielanka w ogrodzie, my też uwielbiamy, bez planu, bez zegarka, bez tłumu ludzi. Dla dzieci szaleństwo bez ograniczeń, dla nas chwila wytchnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się rozmarzyłam że zapomniałam się podpisać, no i zdjęcia piękne moje ulubione 3. Ewa

      Usuń