niedziela, 19 kwietnia 2015

Mama czyta/ 4



Dawno nie pojawiło się na blogu nic z biblioteczki mamy. A stos przeczytanych pozycji rośnie... W głowie, do polecenia, zostały cztery pozycje. Dziś prezentuję trzy z nich, bo tytuł i autor czwartej, przeczytanej ze dwa miesiące temu, wyleciał z głowy. Jak tylko go odtworzę- na pewno tu wrzucę, bo książka warta przeczytania. A dzisiejsza trójca, to:

Okładka, tytuł... wygląda niczym kiepskie romansidło, prawda? A nim zdecydowanie nie jest! To już kolejna książka tej autorki, którą tu polecam. I mogę do znudzenia pisać, że emocje są tu żywe, bohaterowie prawdziwi, a sytuacje nie są czarno-białe. Trochę wartkiej akcji i trochę refleksji. Międzyludzkich relacji. Tajemnicy. Jednym słowem jest wszystko to, czego w książkach szukam. 
Kłamstwa, to opowieść o relacjach siostrzanych, małżeńskich, o rozczarowaniu i o zmianie, o relacji sprawca- ofiara. Mayę, główną bohaterkę, poznajemy jako odnoszącego sukcesy lekarza i zagubioną, lękowo nastawioną do życia, kobietę. Kiedy Maya decyduje się wziąć udział w akcji ratowniczej i wyjeżdża by nieść pomoc ofiarom huraganu, robi pierwszy krok ku wielkiej metamorfozie. To co tam się wydarzy odmieni jej życie, a także życie jej bliskich- męża i siostry oraz tajemniczej Simmee, której losy splotą się z losami Mai. 

Bardzo lubię książki Nurowskiej, kiedy zobaczyłam "Wilki" w empiku, kupiłam bez zastanowienia. Moja mama dostała je w prezencie, a ja... o nich zapomniałam. Ostatnio wyszperałam je na maminej półce i pochłonęłam jednej nocy. Bardzo intrygująca pozycja, tak inna niż pozostałe tytuły Nurowskiej. 
"Nakarmić wilki", to opowieść o Katarzynie, która interesuje się życiem tytułowych wilków, pisze na temat ich zwyczajów pracę doktorską. W tym celu zamieszkuje w bieszczadzkiej głuszy. W stacji badawczej poznaje Olgierda i Marcina. Między trójką badaczy rodzi się przyjaźń, między Katarzyną a wilkami- niesamowita więź. Katarzyna jest silna, zdecydowana, niezależna, ambitna, pełna pasji. To typ samotnika. Jej Świat jest taki inny od mojego, że czytałam totalnie zafascynowana tą innością. I choć początkowo główna bohaterka wydawała mi się tak obca- książkę kończyłam już bardzo z nią zżyta i zaprzyjaźniona. No właśnie, koniec. Taki jakiego się nie spodziewałam. Poruszający, mistyczny, trochę nie do udźwignięcia. Wracałam do niego kilka razy. 
Jeszcze zdanie z okładki "Piękna powieść- rozbrzmiewająca wilczym wyciem i zasłuchana w bieszczadzką ciszę." Dokładnie tak. Bardzo Wam polecam tę pozycję, nie można obok niej przejść obojętnie. To książka, do której na pewno wrócę (a to zdarza mi się rzadko).

Książka dla każdej z nas. Dla mnie, dla mojej mamy, babci, cioci, koleżanki. Na początku byłam zniechęcona, bo nie czytam książek z chorobą w tle, ale epizod chorobowy jest krótki i pozytywny, a potem robi się bardzo ciekawie. Z jednej strony intrygująco, z drugiej bardzo refleksyjnie. Ta opowieść jest pełna ciepła i wzruszeń. O rodzinnych więzach, o tym co w życiu ważne. Jest też kilka wątków, osobiście bardzo mi bliskich. O poszukiwaniu swoich korzeni i tożsamości, budowaniu relacji "na nowo, po latach". O wybaczeniu, uporaniu się z trudną do zaakceptowania przeszłością. O pięknej relacji między babcią, a wnuczką. Dla mnie okazała się pozycją ważną, niemalże terapeutyczną. Cieszę się, że stoi na mojej półce.

Obiecuję tym razem szybciej wrócić z kolejnymi tytułami :) A co tam słychać na Waszej półce z książkami? Dzielcie się tytułami!

11 komentarzy:

  1. Maria Nurowska i u mojej mamy na półce stoi :) Uwielbia!
    A u mnie tradycyjnie Roma Ligocka. Też muszę się zebrać do jakiegoś książkowego wpisu :)
    Uściski dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w końcu znalazłam czas i skończyłam serię kwiatową Katarzyny Michalak. Przeczytałam długo wyczekiwaną przeze mnie trzecią część "Przystań Julii". Polecam całą serię.
    Tej samej autorki polecam także "Kawiarenkę pod różą". Lubię takie książki typowo "do poduszki", bo najczęściej właśnie wtedy czytam.
    Obecnie zaczęłam czytać "Jeźdźca miedzianego" Paulliny Simons. Jest to pierwsza część trylogii polecanej mi przez wiele osób, ale jakoś nie mogłam się do tej książki zabrać. Tak jak Ty nie lubisz książek z chorobowym wątkiem tak ja nie przepadam za tymi z wątkiem wojennym. Kosztuje mnie to zbyt dużo przemyśleń i emocji. Jednak zachwyt po "Bikini" Wiśniewskiego otworzył mnie trochę na taką literaturę. Nadal trochę się obawiam, tym bardziej, że w obecnym stanie przeżywam wszystko co najmniej podwójnie, jednak wyzwanie podjęłam. Póki co nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bikini" to jedna z książek na mojej liście do przeczytania koniecznie. Same dobre rzeczy na jej temat słyszałam. Matko, kiedy ja to wszystko ogarnę? ;)

      Usuń
    2. To ja też się podpisuję pod tą listą samych dobrych rzeczy na temat "Bikini".
      Pod pytaniem "Matko, kiedy ja to wszystko ogarnę? " też się podpisuję :-)

      Usuń
    3. No tak odwieczny problem braku czasu... ale swoją drogą to fajne uczucie kończyć książkę i już przebierać nogami z myślą o następnej :)

      Usuń
    4. O tak to przebieranie nogami to jedno z tych uczuć, które tygryski lubią najbardziej :-)

      Usuń
    5. Dziewczyny, muszę sięgnąć w końcu po Bikini :)

      Usuń
  3. "Babie lato" czytałam jednym tchem. Pamiętam, że potem czytała je moja siostra, a zaraz po niej jej mąż :)
    U mnie ostatnio kryminały, bo trylogię Miłoszewskiego pochłonęłam jednym tchem i teraz kończę słynną trylogię Millenium, ale czuję, że muszę odsapnąć od mrocznych zagadek. W kolejce czekają na mnie moje prezenty urodzinowe od męża czyli polecane ostatnio przez Ciebie "Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya Ya" i "Powiedz wilkom, że jestem w domu" i "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku". Ostatnio mówiłam koleżance z pracy, że chcę zamówić "Babską stację", na następny dzień miałam w rękach cały stos książek Fannie Flagg, bo okazało się, że ona kocha tę autorkę od dawna tak więc mam co czytać przez jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać jak "Boskie..." Pierwszy raz czytałam mając 14 lat, uwielbiam do dziś! :)

      Usuń
  4. Przeczytałam na początku roku trzy książki, a potem zastój... Trzeba się wziąć za siebie, nie ma totamto!

    OdpowiedzUsuń