Dziś wpis niepodobny do pozostałych, ale pytań się uzbierało, temat wypada "ugryźć". Z racji zawodu czasem ktoś mnie zapyta o metodę Domana (nauka czytania dla Maluszków, nawet niemowlaków), o to jak przyspieszyć rozwój dziecka. Ale po co go przyspieszać?- pytam wtedy.
Czasy mamy takie jakieś dziwne, że wszystko chcemy szybko, w pośpiechu, niecierpliwie. A tu czasem trzeba poczekać. Na nasze Dziecko, które nie chce szybko, chce w swoim własnym tempie. Nie zawsze jest to łatwe czekanie, bywało że i ja czekałam niecierpliwie. Na to żeby zaczął chodzić (a przecież długie raczkowanie jest zdrowe!), rysować (a przecież lubi malowanie!) czy puzzle układać (ale za to książki uwielbia!). Zachęcałam, kombinowałam i nic. Odpuściłam. I wtedy "problem" rozwiązał się sam. Zaczął biegać (chodzić do dziś nie umie;)) i nadszedł dzień w którym polubił rysowanie. Puzzle pokochał i jak nie układał wcale, tak teraz wszystkie, w rozpiętości od 10 do 100 elementów (od 50 wzwyż z pomocą). Więc warto poczekać.
Nie chodzi mi o to by dziecka nie stymulować, nie wyrównywać deficytów kiedy one faktycznie są. Chodzi o to by czasami się wstrzymać, dać Mu czas, kiedy się z czymś "spóźnia", ale ogólnie Jego rozwój nie budzi zastrzeżeń. Mam tu na myśli te zwykłe umiejętność jak właśnie rysowanie, czy puzzli układanie.
A co z tym czytaniem, przyspieszaniem rozwoju dziecka, tak modnym stymulowaniem? Cóż, nie ma nic złego w zabawach edukacyjnych, w rozwijaniu naszego Malucha. Pod warunkiem, że pamiętamy o tym jak ważna jest zwykła aktywność i zabawa. To ona u małego dziecka jest kluczowa dla prawidłowego rozwoju. Gilgotki i przytulasy z rodzicami, klocki, proste układanki, turlanie piłki po dywanie, spacery, wycieczki, książeczki z obrazkami- to przyda się dwulatkowi znacznie bardziej niż wczesna nauka liczenia czy kontakt z kartami Domana.
Pyta czasem ktoś jak to u nas jest. Mój Syn ma ponad 3,5 roku. Liczy póki co do 15- tu, zna sporo liter. Wie, że jak ma 5 cukierków, a tata zje Mu dwa, to zostaną trzy :) Nie uczyliśmy go tego, liczyć nauczył się mimochodem, o literki sam czasami pytał. Ostatnio zaczął sobie sam wpisywać nazwy bajek na youtube ;) Do niczego Go nie zmuszamy, bo to prosta droga do zniechęcenia. Obserwujemy i podążamy. Kocha książki, więc dużo czytamy. Ostatnio układamy sporo puzzli, gramy w gry, odpowiadamy na setki pytań o to jak zbudowane jest nasze ciało i o kosmos. Generalnie wie tyle ile sam chce wiedzieć, tyle o ile pyta (a pyta sporo). To się kiedyś zmieni, ale myślę, że na tym etapie spokojnie wystarczy. Geniusza nie hodujemy, bo kto by potem z Nim wytrzymał? Na pewno nie ja ;)
To na co nigdy nie jest za wcześnie, to rozwój kompetencji społecznych. Rozmawiajmy z Dziećmi dużo o emocjach i uczuciach, omawiajmy i komentujmy zachowania nasze i innych ludzi, uczmy empatii. Możemy delikatnie ośmielać Dzieci wycofane, wyciszać te ekspansywne (o, tu o naszym Miesiulu mowa;)) Czytać książki, oglądać razem bajki i dyskutować o tym jak się czuli bohaterowie w konkretnych sytuacjach. To wiedza, która na pewno zaprocentuje. A Wy? Na co stawiacie w rozwoju Waszych kilkuletnich Dzieci?
Narzutka i poduszka- La Millou
Puzzle- drewniane w skrzyneczce -Melissa&Doug. Sprezentowane przez Wujka i jak to z prezentami od Wujka bywa- ulubione. Teraz, bo wcześniej przez długi czas zbierały kurz. 12 elementów to dla Mieszka pikuś, ale uwielbia odnieść taki ekspresowy sukces ;) Pozostałe ze zdjęć to trefl. Miesio układa masowo (po kilka pudełek za jednym posiedzeniem), wiec puzzli musi być w domu dużo, a te tradycyjne z trefla są niedrogie (10 zł za 30 elementów) i całkiem niezłe. Chyba powinnam zrobić puzzlowy post, bo mamy już niezłą kolekcję ;)