Pomimo deszczu, decydujemy się wyskoczyć do pobliskiego sklepu. Wcześniej ustalamy, że tym razem nici z taplania się w kałużach- kalosze są w piwnicy, a to ma być szybkie wyjście. Umowa? Umowa! Ok, to idziemy!
-" Mamo, dlacego ty wchodzisz do kałuzy?! Pseciez nie masz kalośków!"
-" Oj, faktycznie, niechcący weszłam stopą do kałuży..."
Korzystając z mojej kilkunastosekundowej nieuwagi (spożytkowałam ten czas na kontemplację swojego mokrego buta)- Syn z impetem wskakuje w największą kałużę. Radośnie podskakując zerka na mnie (osłupiałą) i mówi:
- " Ja tylko tak niechcący tu wpadłem, wiesz?"
Próbuję się nie uśmiechać pod nosem, w końcu była umowa!
- " Misiek, przecież wiem, że to nie było niechcący."- mówię w końcu, z poważną miną.
Uzbrojony w łobuzerski uśmiech nr 5, ma natychmiast gotową odpowiedź:
W sklepie. Kupujemy mambę.
- "Mamo dzisiaj kupimy dwie."
- "Nie kochanie, zawsze umawiamy się na jedną."
- "Ale telaz mieszka z nami łoś. Musimy kupić dwie. No, nie maltw się, jak on nie da lady, to ja mu pomągę zjeść! Naplawde!"
Mieszko koniecznie chce sprawdzić czy mój jogurt smakuje "tak siamo" jak Jego.
- "Synku, jestem przeziębiona i nie chcę żebyś się zaraził. To mój jogurt i są w nim moje zarazki, rozumiesz?"
- "Mhm..."- potwierdza.
Kilka dni później
Mieszko dostaje ciasteczka. Wysypuję do miseczki i stawiam przed nim na stole.
-" Mama się jednym poczęstuje."- komunikuję swoje zamiary.
-" Nie możesz!"- krzyczy Miesio zasłaniając miskę łapkami.
-" No pseciez tu są moje zalazki!!! Lozumiesz?"
Mieszko nie ma ochoty na mycie zębów. Jego protest trwa już kilkanaście minut, wizja spokojnego wieczoru niepokojąco oddala się. Poirytowana zaczynam matczyną litanię nt. "Dlaczego mycie zębów jest takie ważne".
- " Mamoo...?"- przerywa Miesio.
Patrzę na niego z nadzieją, że zrozumiał.
- " Mam lepśi pomysł! Popsytulamy się telaz, co Ty na to?".
Uśmiech nr 6 do tego. Wymiękam.
Poniedziałek rano. Szykuję się do pracy. Miesio woła mnie ze swojego pokoju.
- " Mamo, chooooodź! Coś ci pokażę!"
- " Poczekaj 5 minutek, ubiorę się i przyjdę."
- " To będzie coś waznego, wiesz?"
- " Tak, tak, już kończę... sekundka i idę!"
Po krótkiej chwili
- " Latunku! Poooooomocy! Maaaamo, latuj!"
Lecę a w głowie czarne myśli. Czy nie zostawiłam przypadkiem w Jego pokoju nożyczek?! Wpadam i zadaję, jedyne słuszne, pytanie :
- " Co się stało?!"
Rozbrajający uśmiech.
- " Zgubiłem owieckę, pseciez mówiłem, że mam ważną splawę!"
Lulaki - ręcznie szyte przytulanki szmacianki, znajdziecie TU i TU. Nam siedzi w głowie jeszcze mysz w koronie, najlepiej płci męskiej, bo Mieszko wyraził chęć posiadania " jakiegoś klóla!":)
Świetne,że zapisujesz na pamiątkę takie rozmowy... uśmialam się, zwłaszcza wołaniem o pomoc :)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM Twoje foty! I Miśka, jego teksty, cudne oczęta. I to co macie do powiedzenia. Świetni jesteście. A Łosiek jest bomba! :)
OdpowiedzUsuńHaha, ale się uśmiałam, Miesio jest boski:-) Pozdrawiam, Agata
OdpowiedzUsuńŁoś booooooski....nic a nic się Miesiowi nie dziwię:))))))
OdpowiedzUsuńNajlepszy okres w życiu, kiedy doświadcza się tych rozmów z dzieckiem. Oby trwał wiecznie!
OdpowiedzUsuńP.S. Widzę, że zaczął się u Was etap 'krzywego zwierciadła', kiedy dziecko powtarza nasze zachowania i słowa w sobie wygodnym kontekście. To jest jazda!
:*
Oj, jest jazda, jeeeeest! A że Miesio to cwaniak do kwadratu- podwójna;)
UsuńTakie rozmowy warte zapisania ku pamięci, dzieci są rozbrajające :) Cudne foty!
OdpowiedzUsuńTo Ci CWANIAK nad CWANIAKAMI :-)
OdpowiedzUsuńCudo- ten Twój Mały:)
OdpowiedzUsuńDzieci w tym wieku to mega mądrale, pytają i pytają a potem jak coś powiedzą to jest szał :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taki egzemplarz w domu :)
http://kusiatka.blogspot.com/