czwartek, 14 maja 2015

Mały botanik.


Oj, dawno nie było wpisu książkowego. Sterta lektur do pokazania rośnie i rośnie, a ja zabrać się do zdjęć nie mogę. U nas sporo nowości, bum przeżywają też książki, które wcześniej kurz zbierały. Czytamy na potęgę! Zarówno beletrystykę- teksty mocno rozbudowane jak np. cała Lindgren czy "Karolcia", jak i książki z edukacyjną nutą w tle. Po te Mieszko sięga ostatnio najczęściej. Jego głód poznawczy, zawsze ogromny, teraz sięga zenitu. Kosmos, dinozaury, las, eksperymenty, rośliny. Nieważne. On chce WIEDZIEĆ. Najlepiej wszystko ;) Sięgamy więc po pierwsze encyklopedie i inne książki objaśniające świat. Dziś chciałabym się skupić na tych przyrodniczo- roślinnych. O zwierzakach mamy całe mnóstwo książkowych pozycji, ale drzewa, owoce, kwiaty, grzyby- z tym już gorzej. Mamy kilka, prezentuję dziś 3 ulubione. Do nich dołączy wkrótce zielnik, mój osobisty, z dziecięcych lat. Muszę go wyszperać w domu rodzinnym. Na pewno pokażę! Dorzucicie jakiś tytuł do naszej dzisiejszej (botanicznej) książkowej listy? :)



Ta książka, to przewodnik po świecie podstawowych warzyw i owoców. Świetna do wytłumaczenia bardziej dociekliwemu Maluchowi dlaczego te osławione warzywa i owoce są właściwie takie zdrowe. I kto w tych owocach (poza okazjonalnymi mieszkańcami- robaczkami;)) mieszka? Za co odpowiedzialne są: pektyna, białko roślinne, potas, magnez i różne witaminy? Duży format i ilustracje spodobają się fanom książek obserwacyjnych. Myślę, że jest to też obowiązkowa lektura w biblioteczce każdego niejadka :)


2. "Dziennik przygód dla chłopaków". Wydawnictwo Olesiejuk


Obowiązkowa pozycja dla każdego chłopaka! Tfu, dzieciaka! Jak zbudować iglo? Jak suszyć liście? Jak rozbić namiot i rozpalić ognisko? Dowiecie się tego wszystkiego z tej książki. Nie jest to typowo przyrodnicza pozycja, ale jest strona pt. Mały botanik. W tej książce dzieciaki znajdą wiele pomysłów na spędzanie czasu w terenie. Bardzo podobają mi się ilustracje. My naszą dorwaliśmy za kilka złotych w Biedronce ;)





Miesio bardzo lubi tę serię, gdyż dość szczegółowo i zrozumiale omawia dany temat. Po każdym rozdziale jest też strona z zadaniem sprawdzającym wiedzę, Mieszko uwielbia te strony. W tej pozycji znajdziemy sporo informacji o zwierzętach, ale jest też dużo na temat drzew, leśnej roślinności, grzybów- dlatego polecam jako wprowadzenie do leśnej botaniki. A ile informacji można sobie przy okazji odświeżyć, aż wstyd, że wszystko c0 człowiek kiedyś wiedział,  pozapominał :) 


Powiem Wam, że bardzo mnie cieszy fakt, iż Mieszko wreszcie dorósł do bardziej rozbudowanych bajek i książek edukacyjnych. Era infantylnych bajeczek i historyjek (choć tak urocza) jest już za nami. Przed nami odkrywanie świata! :)

Edit, pozycje dla małego botanika- przyrodnika, które wyszukałam. Na pewno będziemy poszerzać ten dział w naszej biblioteczce :)


1- TU
2- TU
3- TU
4- TU

I jeszcze bardzo fajna, leśna kolorowanka - drzewa (3 zł!)

8 komentarzy:

  1. Lektura (z racji zawodu) niesamowicie mi bliska :)
    I pewnie powtórzę się, ale edukacja przez zabawę to u mnie zawsze dodatkowy plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas podobnie. Dzisiaj dałam Mateuszowi plansze do rysowania. Na jednej były różne liście i musiał narysować tor ich spadania. A ten zamiast rysować, to pytał mnie z jakich drzew one pospadały. Dobrze, że "Linneę" mamy, bo inaczej byłaby kaplica. ;)
    Dwie pierwsze książki mamy, ale ten Las też zamówię do kolekcji ;) Tyle, że muszę pieniądze uzbierać, bo ostatnio spłukałam się doszczętnie w Arosie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My czytamy Hani bajki i różne ukochane przez nią historie ale jak ją najdzie ochota na poznawanie świata i przytaszczy Mapy Mizielińskich albo Atlas anatomiczny dla najmłodszych, to takie lektury idą w ruch. Moim zdaniem jedno drugiemu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie mądrze dobrane do wieku historie uczą między wierszami rzeczy, których w encyklopediach próżno szukać. Co nie znaczy, że nie cieszy mnie fakt, że moje dziecko też coraz częściej sięga po książki edukacyjne i chce wiedzieć jak najwięcej. Cieszy, a jakże :) Przekroje chętnie widziałabym w naszej biblioteczce. Coś mi się wydaje, że to fajny wstęp do zabaw z prawdziwymi owocami i warzywami. Zupełnie jak niegdyś Kolory Tulleta i ten cały barwny szał z mieszaniem farb jaki miał miejsce potem :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, tak jak w tym wpsie napisalam- my zaczytujemy się Lindgren, Karolcią i wieloma innymi bajkami, opowieściami, ale juz z rozbudowaną treścią. Krótkie bajeczki pożegnalam z ... ulgą;)

      Usuń
    2. Ps. Z opowieściami i bajkami mam nadzieję nie rozstać się nigdy. Lada chwila nadejdzie czas na Braci Lwie serce, Mary Poppins, Pięcioro dzieci i coś. Uwielbiam! Dlatego cieszę się, ze Mieszko sięgac chce po coraz dojrzalszą lekturę :)

      Usuń
  4. Polecam jeszcze Przewodnik prawdziwych tropicieli" Wajraka
    http://zielonastrona.net/przewodnik-prawdziwych-tropicieli-wiosna-lato-jesien-zima-adam-wajrak/

    oraz już dość starą, ale warto na nią zapolować
    „Na szlaku przygody, w lesie i na biwaku” Claude Lux
    http://zielonastrona.net/na-szlaku-przygody-w-lesie-i-na-biwaku-claude-lux/

    OdpowiedzUsuń