Nigdy nie sądziłam, że będę nawiązywać znajomości przez internet. A jednak. Kiedy zostałam mamą, siłą rzeczy spędzałam więcej czasu w domu. A czas drzemek mojego Syna czasami bywał zwyczajnie... nudny. Najpierw było więc dzieciowe forum. Nasze dzieci urodziły się w tym samym miesiącu, tego samego roku. Pisałyśmy o zupkach i kupkach, a także o tym co w życiu ważne. Udało nam się spotkać na żywo, z niektórymi dziewczynami mam kontakt do dziś. Synek jednej z nich, to chrześniak mojego M. ;)
Potem blog. Co chwila spotykam w sieci bratnie dusze. Łączą nas pasje (prawie wszystkie kochamy robić zdjęcia!), zainteresowania, wartości, tytuły ukochanych książek, a czasem... czasem nic nas nie łączy, ale więź porozumienia po prostu jest. Wiele tych wirtualnych przyjaźni przeniosło się do realnego życia. I trwają. Znają się i lubią nasi Mężowie oraz nasze Dzieci. Podczas spotkań możemy gadać jedna przez drugą bez końca. Wciąż zostaje niedosyt. Pomimo, że na co dzień urzędujemy w innych miastach, z niektórymi Dziewczynami udaje nam się spotkać kilka razy w roku.
Kasia (Kantorek Katjuszki) wyjmuje mi myśli z głowy. Czytam i nie wierzę. To ja! To o mnie! Myśli moje! Mam wrażenie, że podobają nam się te same rzeczy. Żyjemy podobnie, wciąż celebrując małe i z pozoru zwykłe cuda codzienności. Łączy nas także podobna wrażliwość, sentymentalizm i miłość do muminków, prawda Kasiu? Obie marzymy o wspólnym spacerze, bo mamy pewność, ze nasze rodziny ze sobą 'zagrają' :)
Kiedy mam gorszy dzień, albo coś męczy moją głowę- piszę do Marty (Domowy bajzel). Piszę do Niej też po to, by podzielić się dobrymi wiadomościami. Zdarzyło mi się do Niej zadzwonić 'na chwilkę' i odłożyć słuchawkę po dwóch godzinach. Duet wzajemnego wsparcia sobie powołałyśmy i chyba nie ma takiego tygodnia (a czasem i dnia) byśmy choć słówka do siebie nie skrobnęły. A nasi Synowie? To temperamentalne kalki, podobni jak dwie krople wody, Łobuziaki- bystrzaki :)
Od pierwszego przeczytanego na Jej blogu (My place full of love) słowa. Wiedziałam. Że chcę Ją poznać, porozmawiać, myśli z Nią wymienić. Zobaczyć Ją. I od pierwszego spotkania czułam, że to bratnia dusza moja. Od początku było ciepło, swobodnie. Po prostu dobrze. I tak zostało do dziś. Ja uwielbiam z Nią poplotkować, polubili się też nasi Mężowie. Miesio i Lu od razu złapali wspólny kontakt, pomimo różnicy wieku. Może Ona nie wie o tym, ale czytam każde napisane przez Nią zdanie, a niektóre wielokrotnie. Bo pisze pięknie!
Kiedyś trafiłam na pewien blog fotograficzny (Maliny w maju), na post z pewną dziewczynką w roli głównej. To była Zosia. Autorka bloga, fotografka, opisywała, jak to zobaczyła Zosię na blogu Jej mamy (Skorupa marzeń) i jak stała się Ona jej fotograficznym marzeniem. Spojrzałam w Zosine oczęta, zachwyciłam się Jej zwariowaną mimiką i poczułam, że mam takie samo fotograficzne marzenie. Marzenia się spełniają, bo karta mojego aparatu pęka w szwach od nadmiaru Miesiowo- Zosinych zdjęć :) Nasze Dzieci tworzą bardzo zgrany team, rok temu zaliczyły pierwsze pocałunki pod trampoliną, w tym roku na sianie;) Miesio nie mówi o Zosi inaczej niż "Moja Zosia". My z Gosią wciąż nie możemy się nagadać, podobnie rzecz wygląda z naszymi Mężami. Tematy się nie kończą. Odliczamy czas do kolejnego spotkania.
Kiedyś przez myśl by mi nie przeszło, że będę znajomości (i przyjaźnie!) nawiązywać w internecie. A jednak! Dziękuję Dziewczyny, za nasz wspólny czas.
*Na zdjęciach oczywiście Mieszko i JEGO Zosia :)
Ludzie których poznałam dzięki blogowaniu są jednym z argumentów na to, że było warto zaczynać tę przygodę.
OdpowiedzUsuńOj, tak. Nigdy bym w to nie uwierzyła, gdybym tego nie zaznała :)
UsuńCzytałam, czytałam... i mleko mi wykipiało :-)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPamiętam, że późnym wieczorem w telefonie z bloga na blog skakałam i trafiłam na Ciebie. Zbyt zmęczona byłam by jakiekolwiek słowa pozostawić . . . i w ten oto sposób Ciebie w tej sieci zgubiłam i odnaleźć nie mogłam. Na szczęście na chwil kilka. I kiedy okazało się, że mą sympatię odwzajemniasz wiedziałam, że nie przypadkiem się spotkałyśmy. I te rodzinne miasta tak blisko, przecież to też przypadek nie był.
OdpowiedzUsuńI choćby nie wiem jak internetowy świat mnie rozczarowywał, choćbym nie wiem jak bardzo w sens tego swojego bycia tutaj wątpiła, choćbym i żałowała czasem, to wiem, że już zawsze na plus będę, nigdy na minusie. Takie relacje, tacy ludzie to dar.
Uwielbiam Waszą trójkę i to była miłość od pierwszego spotkania i cieszę się, że tą sympatią Lu i Ł. zaraziłam.
Ps. Z utęsknieniem czekam na kolejne spotkanie.
Ps. Pozdrawiam pozostałe blogerki, po takiej rekomendacji z pewnością chętnie do Nich zaglądnę =)
Ps. Wybranka Mieszka przepiękna, w ogóle zdjęciaaaaaaaaa ♥
Zdjęcia, to coś co my dwie mamy do nadrobienia :)
UsuńA spotkanie... daj znać kiedy w rodzinnym mieście będziecie, a i my do Waszego obecnego miejsca na ziemi w sezonie jesienno- zimowym zawitamy, bankowo :)
A wiesz, że ja też od forum dla mam zaczynałam ;) Cieszę się bardzo, że los postanowił przeciąć nasze życiowe ścieżki. Dziękuję za te wszystkie przegadane godziny, moja połowo Duetu Wsparcia ;)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńi tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuń