Lubię smak kawy około godziny 7. Kilka słów ( wymienionych szeptem), uważniejszych spojrzeń.
Drogę do pracy, pokonywaną w swoim własnym tempie. Prawie biegiem. Bez przystanków. Bo kamyk, bo piesek, bo śmieciara jedzie.
Lubię tych kilka godzin w pracy, kiedy to nikt nie zwraca się do mnie " Mamo".
" Mamo, pobawisz się ze mną? Mamo a poczytasz? Mamo chodź/ zobacz/ daj/ weź/ zatańcz/ zaśpiewaj... Mamo... !?"
Lubię jechać wieczorem autem i czekać aż Mały ' odpadnie' by wymienić, bez Jego udziału, kilka ważnych zdań i myśli. Przegadać dzień.
On też lubi te chwile. Ale jest coś co oboje lubimy bardziej jeszcze.
Stać w drzwiach, ramię w ramię i śledzić miarowy oddech tego śpiącego Cudu. To uczucie, kiedy przepełnia nas coś na kształt szczęścia, wdzięczności i niedowierzania. Że ten Cud właśnie nam się przydarzył! I przekonanie, że nic ważniejszego przydarzyć się nie mogło. Że to co w życiu najważniejsze- mamy. " A co by było, gdyby GO nie było?"- czasami przemknie strach.
A potem jest coś czego nie lubię. Coś co kocham. Cud otwiera oczy i przeciera je piąstkami.
" Mamo, Tato! Cieść!"- twarz Cudu rozpromienia się w uśmiechu- uff, dzisiaj wstał prawą nogą;)
- "Jest dzień?! "- upewnia się- " Musimy blać się do roboty! mamy placę, dużo placy, Mamo, Tato! Jest DZIEŃ!"
Wujek Andrzej (i jego żona :-) ) zaprasza częściej to będzie więcej zdjęć :-)
OdpowiedzUsuń♥ nic więcej nie potrzeba, napisałaś to idealnie.
OdpowiedzUsuńJest dzień :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane...
U nas każdy dzień niby taki sam, a jednak inny.
Miłego dnia!
Maja pyta czy słońce już wstało :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak oprócz zdjęć skrobniesz kilka zdań, bardzo lubię Cię czytać!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam...:))))
OdpowiedzUsuń