środa, 4 grudnia 2013

Czerwone akcenty- DIY

Wpadam dziś, na szybko, z mini DIY ;) Oba moje pseudo-dzieła kojarzą mi się już trochę z zimą a nawet Świętami, możecie to potraktować jako preludium do Świątecznej atmosfery na blogu;) Powstały jednak nie z myślą o Gwiazdce a z myślą o Miesiowym pokoju, bogatym w domki i leśne motywy. Zastanawiam się kiedy  te wszystkie lisy, sarny i zające wyjdą nam bokiem;)

Do pierwszej mini inspiracji potrzebujecie 4, no, w porywach 5 rzeczy: kawałek tkaniny, farby do tkanin, tasiemkę i ramkę. Ja wykorzystałam prześcieradło po mojej praprababce. Serio, nawet nie próbuję liczyć ile może mieć lat... Kto wie po kim odziedziczyła je sama praprababka?:) Prześcieradło nadgryzione zębem czasu ( jednym słowem: gdzieniegdzie dziurawe) zostałoby niechybnie przez Babcię wyrzucone gdybyśmy z Dziadkiem nie zaprotestowali głośno. Taka pamiątka! Pociachałam więc na kawałki i posłuży jeszcze ze sto lat- w formie malowanych obrazków:) Zające mi nie wyszły ( malując zerkałam na zające Pan Pantaloni) przy  liso-wilku (?) ręka była już  o wiele pewniejsza. Powstał jeszcze szop pracz, ale o tym innym razem. Obrazek został przełamany czerwoną tasiemką, co sprawiło, że idealnie pasuje do Księciulowego królestwa, w którym właśnie czerwienie i biele królują. 


Drugi pomysł jest totalnie przypadkowym dziełem. Kiedy Tata i Syn skończyli składać mysi domek, podłoga usiana była odpadami. "Śmieci!", wykrzyknął Księciulo, gotowy brać się za sprzątanie, ale pogroziłam mu palcem. Jakie śmieci? Karton był wyjątkowo gruby i wytrzymały, pozbierałam więc "niepotrzebne" elementy, zakupiłam taśmę dekoracyjną i dzisiaj powstał pierwszy  z serii,  kartonowy obrazek. Ulubiony motyw- domek,  a z drugiej strony literka "D" ( Miesia nadal litery zajmują, lubi wiedzieć co na jaką jest literę;)). Wybaczcie za zdjęcia takie a nie inne, ale szaro-buro dzisiaj u nas było.




I na koniec, już nie DIY ,  za to ciągle handmade. Tyle, że nie moje. Kasia, zwana Zebrą, spełniła nasze mysie marzenie! Mieszko szleje. W domu mysz rozbiera, na spacer ubiera i rozstawać się z nią ani myśli. " Któla Ciocia zlobila, któla?"- pyta sto tysięcy razy dziennie, choć wie przecież, że Kasia, która choć osobiście Miesiula nie poznała, to wpływ na jego życie miała niemały. Bo fotelik bezpieczny nam wybrała, bo jaglankę zdrową robić nauczyła. Bo choć Miesia w zasadzie nie zna, to kiedy tylko o Jego mysiej ambie przeczytała- mysz natychmiast mu wydziergała:)
A najlepsza informacja jest taka, że Zebra w końcu namowom naszym zbiorowym uległa i produkcję czap( i nie tylko czap!) do życia powołała, znajdziecie ją TU. A jak się pospieszycie- zdążycie jeszcze na KONKURS, do wygrania misio, czapa i króliczek:)


10 komentarzy:

  1. No i Kasia wzruszyła się i popłakała jeszcze... ;) :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale śliczności:) Takie obrazki z literkami na odwrocie też sobie musimy zrobić, dzięki za pomysł. Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudna Mysza:) A jeszcze ubranka ściągać można, to już wogle szał u nas!

    Obrazki wyszły bardzo fajnie. I pomysł na 'przetrwanie' pamiątki rodzinnej. Dla niektórych takie rzeczy to szmatki do wyrzucenia.

    Wogle jedno wielkie WOW na wasze DIY! Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze DIY szczególnie mnie urzekło a hand made zachwyca:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam zające nie wyszły. Jak nie wyszły jak wyszły:-))) Świetny pomysł z tym przełamaniem czerwienią. Zainspirowałam się!

    OdpowiedzUsuń
  6. super CI wyszło to wszystko :D pamiętasz te nasze rysowanie na lekcjach? muszę poszukać tych zeszytów ... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Inspirujesz!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Marta i Emi
    uwielbiam i kartonowe pomysły, i washi type! leśne zwierzątka w ramce - super! a myszka - wow, piękności!

    OdpowiedzUsuń