Obiecałam kiedyś wpis o zdjęciach. Minęło sporo czasu, postanawiam choć ułamek tej obietnicy spełnić ;) Zainspirował mnie ostatnio do tego sam Mieszko. Ponieważ zostałam poproszona o zrobienie kilku zdjęć uroczemu roczniakowi (TU), realizowałam właśnie pomysł zaczerpnięty od one little happiness (ściana oklejona kartkami z nieczytanej już książki). Postanowiłam wykorzystać małe rączki do pomocy, kleiliśmy dobrą godzinę.
- Mamo, po co to przyklejamy?
- Zrobimy takie tło, odwiedzi nas chłopczyk i zrobię mu kilka zdjęć.
- Mamo, mi zrób, proszę!- zakrzyknął radośnie i zaczął ustawiać się do zdjęć.
Zrobiłam, choć nie chciałam. Dlaczego? Czy to możliwe, że ktoś kto tak maniacko robi swojemu Synkowi zdjęcia nie cieszy się na radosną deklarację pozowania? Możliwe. Prawda jest taka, że nie lubię pozowanych zdjęć. Oczu wpatrzonych prosto w obiektyw, sztucznych uśmiechów i min. Póki Miesio był mały, zdarzały się takie pozowane sesyjki. I wiecie co? Ja tych zdjęć nie lubię! To nie one są przez nas wywoływane, ich nie znajdziecie na kartach naszej fotoksiążki. Pewnie, że lubię Jego portrety i zdjęcia gdzie patrzy tymi swoimi oczyskami w kadr, ale wolę je złowić w warunkach naturalnych niż w ustawianej sesji.
Poniżej próbka tego jak wyglądają pozowane zdjęcia naszego Dziecka- wygłupy lub grzeczna (nudna!) minka. Lubi też wystawić język, zrobić zeza i udawać, że śpi ;) Przy okazji możecie 'od kuchni' zobaczyć książkowe tło, bardzo pomysłowe i proste w wykonaniu :)
Zanim napiszę jakie zdjęcia robię, kocham, chcę mieć w albumie- wyjaśnię o co chodzi w cyklu "Jak robić zdjęcia dzieciom?". Po pierwsze- nie da się tego ugryźć w jednym wpisie, dlatego cykl. Każdy odcinek będzie poruszał inne kwestie związane z fotografowanie Małych. Po drugie, będą to rady totalnie amatorskie, bo ja jestem amatorem- samoukiem. Ja nie wiem jak zrobić dobre zdjęcie. Ja czasem to czuję. Jeśli marzą Wam się zdjęcia profesjonalne- nie szukajcie tu odpowiedzi jak takie zrobić;) Jeśli często robicie zdjęcia swoim Dzieciom i kochacie to tak jak ja, nie znajdziecie prawdopodobnie w tym wpisie nic odkrywczego ;)
GDZIE ROBIĆ ZDJĘCIA I ILE TO TRWA?
Najważniejszy punkt programu, to wybór miejsca. Takiego, w którym na nasze Dziecko coś ciekawego czeka. Staram się robić zdjęcia w miejscach, w których jest szansa, że Mieszko się zapatrzy, coś go zaciekawi, pochłonie bez reszty. Nie chcę by miał świadomość, że ja za nim biegam i pstrykam fotki. Nie chcę żeby czuł się obserwowany. On zajmuje się sobą i otoczeniem, Mąż nim, ja zdjęciami. No właśnie, Mąż. Często jest niezbędny. Moje dziecko jest absorbujące, a kiedy mam aparat, nie oszukujmy się, nie jestem wtedy Mamą na wyłączność. Rozmawiać i przeżywać coś wspólnie z Dzieckiem zza szklanego obiektywu? Ja nie potrafię. Dlatego na więcej niż kilka zdjęć pozwalam sobie wtedy gdy ktoś inny jest z Miesiem. Ja zamieniam się w obserwatora. Wyczekuję. O, kolejny punkt programu. Czas. Kiedyś myślałam, że pójdziemy na spacer, raz, dwa zrobię kilka zdjęć i już. Nie. Odkryłam, że warto poczekać, wychwycić odpowiedni moment. Nie mówię "Miesio, idź teraz pozbieraj te kwiatki.", czekam aż sam na to wpadnie. To gwarantuje naturalny, szczery obrazek, który nierzadko wygląda na pozowany kadr! W domu robię zdjęcia w podobny sposób. Aparat leży w zasięgu ręki, kiedy w naszej codzienności zdarzy się ten idealny na zdjęcie moment- ja jestem gotowa.
Wracając do miejsca. Zdecydowanie wolę plener. Lepsze światło, wiadomo. Ale też daje więcej możliwości niż ciasne mieszkanie. Poza tym łatwo znaleźć to odpowiednie miejsce. Park, las, port nadrzeczny, sad Dziadków, ogród Pradziadków, polna droga- tak wiele możliwości. Zdjęcia z tego wpisu zostały zrobione na łące koło lotniska i stadniny koni. Miesio zajął się obserwacją samolotów, koni- ja działałam. Zdjęcia z tego dnia, choć inne, pokazywałam już TU. Czego warto szukać? Zwierząt, kwiatów, które można zbierać, huśtawek, górek z których można się turlać. Jednym słowem wszystkiego co może zainteresować Malucha.
W domu najlepiej dać Dziecku zajęcie. Robię zdjęcia kiedy Miesio ogląda książeczki, układa puzzle, puszcza bańki mydlane, bawi się, gawędzi z Tatą, obserwuje co się dzieje za oknem, ogląda bajkę. Śpi!- jakie piękne zdjęcia możemy zrobić w czasie drzemki nie męcząc naszego Dziecka! Jednym słowem czekam na chwilę, kiedy moje Dziecko jest czymś zajęte i mnie nie potrzebuje.
CO Z TYM BAŁAGANEM?
Czasami koleżanki pytają czy zawsze mam porządek w domu, czy Miesio zawsze kolorystycznie dopasowany. Haha, dobre sobie! Zanim zrobię zdjęcie... odsuwam stertę niepotrzebnych rzeczy nogą. Poza kadr ;) Czasem jest to góra ciuchów do prasowania, innym razem Miesiowy zabawkowy bajzel. Po co mi bałagan na zdjęciach? Radzę Wam również użyć nóg, bo suszarka z rozwieszonym praniem czy nadmiar rzeczy odsunie uwagę od obiektu, któremu chcemy zrobić zdjęcie (w tym wypadku jest nim nasze Dziecko) ;) W plenerze natomiast wybierajmy miejsca wolne od czynników zakłócających (samochody, reklamy, inni ludzie). Oczywiście od każdej reguły jest wyjątek, czasem fajnie wygląda zdjęcie zrobione w tłumie, czy w domowym rozgardiaszu. A co jeśli zrobiłaś dobre zdjęcie, ale nie zadbałaś o brak zakłócaczy? Zobacz jak zdjęcie będzie wyglądało w wersji blak&white, czasem o niebo lepiej! Z ciuszkami natomiast sprawa ma się tak, że kiedy przypuszczam, że będzie szansa na zdjęcie (dzień wolny, dużo czasu, dobre światło) ubieram rano Miesia tak by jako tako wszystko ze sobą (i ewentualnie z wnętrzem) grało. Później już o tym nie myślę. Plamy na bluzeczce wyglądają u Maluchów całkiem uroczo, a jeśli nawet nie- jest jeszcze program do edycji zdjęć. A jeśli zupełnie nie planowałam zdjęć, a Mąż ubrał Dziecko w czerwone spodnie i pomarańczową bluzkę? ;) Pozostaje b&w. Jeszcze jedna rada- jeśli wiesz, ze będziesz często robić Maluchowi zdjęcia w domu- pomaluj ściany na biało, zdjęcia w pomieszczeniu pomalowanym na żółty, zielony czy jakiś ciemny kolor wychodzą zdecydowanie gorzej. My mamy białe ściany i białe meble. Robotę nieco psuje olbrzymia zielona kapa na sofie ;)
KIEDY SIĘ ZA TO ZABRAĆ?
Jeśli chcesz robić fajne zdjęcia, pstrykaj cały czas. Nie żartuję, trening czyni mistrza. Oglądam zdjęcia, które robiłam kiedyś i dziś. Różnica jest ogromna. To znana prawda, że trening czyni mistrza :)
Ważna jest również pora dnia. W domu, zwłaszcza zimą, robię zdjęcia koło południa. W plenerze wiosną, latem, jesienią- albo skoro świt, albo tuż przed zachodem słońca. Światło jest wtedy miękkie, świetliste, ciepłe, klimatyczne. Nigdy nie robię zdjęć w pełnym słońcu. Bardzo lubię zdjęcia robione pod słońce. Możemy wtedy liczyć na flarę- dla niektórych efektu uboczny, dla innych bardzo pożądany. Moim zdaniem zdjęcia robione pod słońce są pełen magii! Oto kilka takich zdjęć:
Uff, napisałam się, zdjęć nawklejałam. Na dziś to tyle, ciąg dalszy nastąpi. Zapraszam Was do dyskusji, jeśli macie jakieś pomysły, rady, sugestie odnośnie miejsc, czasu, pory fotografowania. Linki do Waszych zdjęć mile widziane :)
Z szafy Mieszka:
Pozowane zdjęcia w domu : na te nieplanowane zdjęcia, zupełnie przypadkowo załapał się nasz ulubiony i najwygodniejszy zestaw ubrankowy. Same hity prane i noszone na okrągło :) Bluzka Indikidual dostępna w sklepie Dla Krasnala, Spodnie- Pracownia Miluba , paputki- jak zwykle Slippers Family, tylko je uznajemy :)
Lotnisko- całość H&M
Hahaha, jakbym widziała siebie przekładającą bajzel w drugi kąt pokoju ;) I tak, zielone ściany psują wszystko! Zwłaszcza w pokoju wychodzącym na zachód, gdy prawie cały dzień słońca brak. Za kilka m-cy malowanie i ściany na pewno będą jasne!
OdpowiedzUsuńNo i u nas nie ma problemu z pozowanymi zdjęciami. W Mateusza słowniku nie istnieje taka czynność jak pozowanie. Wszelkie próby wymuszenia czegokolwiek kończą się chowaniem pod koc, ucieczką albo wywalonym jęzorem ;)
Uczę się cały czas robienia zdjęć i też widzę ogromną różnicę w porównaniu z początkowym zdjęciami. Jeszcze daleka droga przede mną ale biorąc pod uwagę to, ze robię zdjęcia od kilku m-cy dopiero, to jest nieźle ;)
A Twoje zdjęcia uwielbiam!
No dobra, to chyba czas odkurzyć aparat... :) Dzięki za wskazówki. No właśnie u mnie problemem było to, że K. w pracy, a na spacerze, ja, Ediś, Kalimba... aparat tylko zawadzał. Będę zatem zabierała go na spacery z Tatusiem :D I poćwiczymy w domu.
OdpowiedzUsuńA z tych pozowanych zdjęć podoba mi się to na walizce, z podpartą buzią - urocze, mimo wszystko ;)
Ja staram się robić coraz lepsze od ok 1,5 roku. Zaczynałam od cyfrówki. Żaden ze mnie as, ale różnicę w albumie widać ;) Mój niestety od jakiegoś czasu zapragnął pozować, uwielbia to. On chyba jakimś aktorem będzie, takie miny wali i gesty... Mam Mu robić zdjęcia jak jest Piotrusiem Panem i Hakiem i Georgem... ;) Najbardziej lubię pstrykać wtedy, kiedy On aparatu nie widzi. A, pokochał jeszcze robienie zdjęć, więc walczymy czasem o aparat, chyba dam Mu moją cyfrówkę :)
OdpowiedzUsuńZołza, ja na takie spacery nawet nie biorę aparatu (a co dopiero z psem!), bo nie chcę się denerwować. Po prostu pokusa by po Niego sięgnąć jest zbyt wielka! No, czasem biorę, ale wtedy gdy wiem, ze na kilku zdjęciach się skończy. Polecam Ci zacząć od tego, ze idziesz z Chłopakami na spacer, ale wszelkie obowiązki, czynności związane z Ediśkiem przejmuje K. Wystarczy pół godzinki. No i zwrócić uwagę na to co łapiesz w kadr. A potem pochwal się jak poszło, koniecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Z kadrowaniem nie miałam większych problemów, tylko żeby właśnie nic nie rozpraszało ;)
UsuńPotraktuję to jako pracę domową :D
Ty masz talent :) jestem Twoją fanką :*
OdpowiedzUsuń:) podpisuję się :)
OdpowiedzUsuńHaha, super tło. Ja robię mnóstwo zdjęć. Niestety głównie telefonem, bom nie aparatowa. Najlepsze te z ukrycia, nie pozowane ;)
OdpowiedzUsuńMój telefon średnio daje sobie radę ze zdjęciami. A Ty jakim pstrykasz? :)
UsuńUwielbiam zdjęcia "pod słońce"! Mój starszy syn pozuje zawodowo, czasami nawet aż "za bardzo", bo chciałoby się jakiegoś spontana, a tu już odpowiednia mina i uśmiech dookoła głowy ;-)))) Młodszy z kolei jest w ciągłym biegu i na ogół wygląda na fotkach jak rozmazane plama ;-)
OdpowiedzUsuńZ Miesia też taki ruchliwiec :)
UsuńPiękne zdjęcia, Karola ( wiem, że tak nie lubisz, ale nie mogłam się powstrzymać! ) :)
OdpowiedzUsuńI tu Ci złośliwości nie wyszły, bo właśnie "Karola" lubię :D
UsuńSuper wpis :) ja po urodzeniu drugiego dziecka poczułam nieodpartą chęć samorealizacji. Mimo, że mojego pierwszego Canona mąż kupił mi jakieś 4 lata temu dopiero teraz czuję chęć robienia zdjęć. Zaopatrzyłam się w poradniki, nawet widziałam u Ciebie te same pozycje, przeczytałam instrukcję obsługi aparatu od dechy do dechy i cykam. Planuję zapisać się do Akademii Fotografii Dziecięcej. Marzy mi się teleobiektyw, bo czasem brakuje do fajnego ujęcia paru metrów a podchodząc bliżej zostaję zauważona :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO właśnie, o poradnikach muszę napisać :) Anno, napisz więcej o tej Akademii, nie wiesz na jakich zasadach można się zapisać? Podobają mi się zdjęcia ( mam polubioną Akademię i co chwilę wyskakują mi na fb). Teleobiektyw- też mi się marzy! :)
UsuńW takim razie czekam z niecierpliwością, jestem ciekawa Twojego zdania o nich. Akademia została stworzona dla mam, w sam raz dla nas :) Zachęcam do odwiedzenia ich strony, jest tam opisana cała ścieżka nauki, scharakteryzowane kursy. Najważniejszy warunek spełniasz - jesteś mamą inie rozstajesz się z aparatem:)
Usuń