Kiedy
śpisz, zaciskasz tak śmiesznie piąstki. A ja wracam myślami do tamtych chwil.
No wiesz, tych gdy byłeś po drugiej stronie brzucha jeszcze. Wypatrywałam Ciebie tak
niecierpliwie… I choć byłam Mamą od prau zaledwie chwil- wiedziałam wszystko
najlepiej.
Wiedziałam na przykład jaki będziesz. Bystry,
nawet bardzo. Piękny. Spokojny i pogodny. Uśmiech nie będzie schodził z Twojej
twarzy. Przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Płacze? Krzyki? Kolki? Bunt
dwulatka? Choroby? Alergie? Problemy? Nie, jakoś nie brałam tego pod
uwagę. Może innym dzieciom się, to zdarza, ale przecież nie Tobie!
Wiedziałam
też doskonale jaką będę mamą. Uśmiechniętą i zrelaksowaną. Tobą wiecznie
zachwyconą. Z całym morzem cierpliwości i pozytywnej energii. Zmęczenie? Nieprzespane noce? Zniosę to ze śpiewem na ustach! I znajdę czas na
wszystko. Będę się z Tobą bawić kiedy tylko zechcesz. I dużo z Tobą rozmawiać. Nigdy głosu na Ciebie nie podniosę, wszystko spokojnie wytłumaczę. Tuzin książeczek czytać Ci przed snem będę. Dzień w dzień, bez wyjątku. Oczywiście będę pracować. Rozwijać się, szkolenia
i (liczne) kursy zaliczać. Podróżować. Gotować dwudaniowe obiady. Zdrowa i zbilansowana
dieta, to podstawa, więc jeszcze pożywne śniadania, lekkie kolacje, koktajle
warzywne pomiędzy. Ciasta tylko domowe i bez cukru. A, kompoty będę gotować! I
konfitury, dżemy, soki… Dom będzie lśnił czystością. Będę dwa razy dziennie
krem wklepywała i nie wyjdę z domu bez makijażu. I biegać nawet będę! Zawsze
znajdę czas dla przyjaciółek. Randki z Twoim Tatą? Nawet się nad tym nie
zastanawiam, przecież dwa razy w tygodniu to minimum, trzeba poszukać dorywczej
niani!
Wiedziałam
również jak będzie wyglądało nasze życie. W najdrobniejszych szczegółach.
Na przykład
te słodkie, leniwe poranki. Gdzie nigdzie nam niespieszno. Leżymy w białej,
wykrochmalonej, nie skażonej najmniejszą plamą, pościeli. Leżymy i przyglądamy
się Tobie. A Ty obdarzasz nas słodkimi uśmiechami i melodyjnym „a gugu”. Możemy tak godzinami. Codziennie. W ciągu dnia
wszystko mogę zaplanować dokładnie tak jak chcę, nic mnie nie zaskoczy.
Przecież wcieliłam w życie odpowiednie metody, zalałam Cię falą miłości i
ciepła. Bezpieczeństwa. Będziesz więc spał i jadł codziennie o tych samych
porach. Będziesz spokojnym i pogodnym niemowlęciem. Wieczorem położę Cię w
Twoim ślicznym łóżeczku. Zaśniesz niemalże natychmiast. Nie? A to nic, mogę Cię głaskać
po pleckach choćby do samego rana. To sama przyjemność, naprawdę.
Miałam
jeszcze kilka innych wizji, w których byłeś słodkim roczniakiem, spolegliwym
trzylatkiem, bezproblemowym dziesięciolatkiem, wybitnym szesnastolatkiem,
dojrzałym dwudziestolatkiem, opiekuńczym trzydziestolatkiem... I tak dalej. A my- rodzice- na każdym etapie uśmiechnięci,
naładowani pozytywną energią. Z całym morzem cierpiwości. Bez problemów i
zmartwień. Płyniemy przez życie łagodnym nurtem. Zawsze używamy właściwych słów
i wiemy co robić. Nie popełniamy błędów. Tak…
A
potem się Synu urodziłeś.
I błąd
za błędem, problem goni problem. Prawie nic nie wygląda tak, jak to sobie wyobrażałam! A jednak, Synku, czy
moglibyśmy być szczęśliwsi?! Za każdą, tak bardzo nieidealną, chwilę, dziękuję Ci.
o, jakbym siebie słyszała... :)
OdpowiedzUsuńHaha i ja też siebie ;)
UsuńW planach i marzeniach wszystko jest takie idealne i poukładane,ale rzeczywistość bywa już inna,bardziej "brutalna'' i zazwyczaj nie po naszej myśli...przynajmniej nie jest nudno,a człowiek czuje,że żyje ;))
Pewnie każda z nas tak ma:)
UsuńJakie to prawdziwe...
OdpowiedzUsuńAleż pięknie to napisałaś!!!
OdpowiedzUsuńWow, świetny tekst!!!
OdpowiedzUsuń