czwartek, 12 czerwca 2014

Chłopiec z latawcem.


Spacerowanie wieczorne, to już prawie nasz rytuał. Spacerując spotykamy ludzi. W sklepie, na placu zabaw, na ulicy. Spotykamy starszych ludzi o spracowanych dłoniach, małe dziewczynki z podskakującymi warkoczykami, nastolatków ze słuchawkami na uszach. A wczoraj spotkaliśmy Chłopca. Chłopca z latawcem.  I był tak inny od dzieci, które spotykamy zazwyczaj... 
Na środku betonowego boiska- On i latawiec. I nic więcej się nie liczyło. Zwijał, biegł ile sił w nogach, puszczał. Zwijał, biegł, puszczał. I tak sto razy. W transie. Nie wychodziło, a On wciąż próbował. Przysiedliśmy na schodkach, każde z nas na swój sposób zafascynowane tym widokiem. Syn mój świergoczący niemal 24 h na dobę (gadanie przez sen też mu się zdarza)- zamilkł i znieruchomiał. Widok kolorowego latawca pochłonął Go bez reszty. "To była sowa."- powiedział mi potem. Możliwe, nie zauważyłam. Nie odrywałam wzroku od tej skupionej dziesięcioletniej (około) miny, od tego zachwytu w oczach, od tej zaciętej cykliczności. Zwijał, biegł ile sił w nogach, puszczał. Zwijał, biegł, puszczał. I tak ze sto razy. 
Niewielu chłopców w Jego wieku spotykamy na naszych spacerach. Nie ma znaczenia o której godzinie spacerujemy- jest ich niewielu. Dzieci młodsze przychodzą z mamami na plac zabaw, starsze- grają w piłę na boisku. A gdzieś po środku luka. Gdzie są koledzy Chłopca z latawcem?  Co ich pochłania bez reszty? Co budzi zachwyt w ich oczach? Co sprawia, że wpadają w trans? Próbują jeszcze raz i kolejny. I tak ze sto razy.
Komputer? Komórka? Tablet? 
Jaka to gra? Jaki to film?
Choć jestem przekonana, że to wszystko współczesne dziecko znać musi- jestem również tematem nieco przerażona. I swojej, naszej drogi szukam. Telewizor dawno temu zniknął z naszego domu. Od komputera jak najdłużej trzymałam Go z daleka. Bajki cenzuruję i dozuję. W moim synu chłopca z latawcem chciałabym zobaczyć. Kiedyś. Czy tędy droga? Nie wiem. Powiem Wam za lat kilka. Na razie "Chłopca z latawcem" widuję bowiem codziennie. Mieszka ze mną pod jednym dachem. Fascynuje Go podlewanie kwiatów, przeglądanie książek, wymyślanie niestworzonych historii, szukanie ślimaków, rzucanie kostką i ustawianie pionków. Wczoraj siedzieliśmy w oknie i podziwialiśmy kolory zachodzącego słońca. I co tam, że już dawno powinien spać, czekaliśmy aż "kololy" pójdą spać pierwsze. Tak, mój Synek jest "Chłopcem z latawcem". I nie chcę żeby ten Chłopiec kiedyś, gdzieś "po drodze" zniknął...


Kocyk w kotwice, już przez nas zachwalany- Hanna, Hela i Ela
Poncho Franka & Phil, pojawiło się w naszej szafie z myślą o plaży i morzu. Używamy już teraz, nie mogliśmy się powstrzymać;) Miesio domaga się każdorazowo "kaptulka", a mnie ten widok (Miesio+ uszka) na maksa rozczula:) W zeszłym roku mieliśmy poncho- kraba, jednak Mieszka główka do małych nie należy i w tym roku przez dziurę nie przeszła. Tu jest kokardka, czyli regulacja, są też sznureczki po bokach, które sprawiają, że wszystko "trzyma się kupy";) No i kieszonka na skarby jest! Jakościowo- rewelacja. 
Turkusowa bokserka- h&m
A basenik- nie uwierzycie, ale pluskałam się w nim niegdyś ja-  wówczas niewiele od Miesia starsza;)


18 komentarzy:

  1. Karolka, przez tą pogodę dawno tu nie zaglądałam i dziś nadrobiłam kilka postów wstecz, zauroczona jestem!!! Pozdrawiam Was, Ania z ekipą

    OdpowiedzUsuń
  2. i Ty i Twój synek jesteście tacy... magiczni :) Zawsze się tu u was uspokajam :)

    czy z mojego syna będzie chłopiec z latawcem? Chyba zabrakłoby mu cierpliwości. Huragan jeden...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana, dziękuję! Mój to huragan nad huraganami. Choć potrafi się też skoncentrować. Ale nie o to mi chodziło- nie o tę wytrwałość. Raczej o to by świat go pociągał i pasjonował, by chciał od życia czegoś więcej niż usiąść z tabletem na kolanie... A jeśli już usiądzie, to nie tylko do gry- tej co wszyscy kolesie jego w nią będą grali. O to by zapragnął czegoś. Może latawca? Zbierał ( jak poznany chłopiec), kupił i zachwycił się jego puszczaniem. O, tyle. Myślę, że Dzikus ma duże szanse by takim Chłopcem z latawcem się stać:)

      Usuń
  3. Najbardziej rozczulił mnie dziś ten Twój- Wasz basenik:-) Czerwony, pewnie Mieszko zachwycony! Pięknie to napisałaś, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, moje chłopaki to też chłopcy z latawcami:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Madziu:) mania czerwonego trochę się wycisza, ale tak- ucieszył się. Fajnie, że Wy też latawcowi:)

      Usuń
  4. Też bardzo bym chciała żeby moje dzieci były jak ten "chłopiec z latawcem"...

    OdpowiedzUsuń
  5. nie znam 10 letniego chlopca z latawcem, ale znam taka 11 letnia dziewczynkę i choć teraz ogląda Mundial a wczesniej grała z tata na nowym playstation, to naprawdę gania z latwcem, do upadłego skacze na skakance, zasuwa na hulajnodze na korty, itp itd. czasem nie nadążam, i widze tylko wiatr w jej włosach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis. A czytałam chłopca z latawce? Warto

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowite,że ten basenik ma teraz Miesio :)

    Pięknie to wszystko napisałaś,piękny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana. Basenik ten kiedyś mi się wydawał taaaki duży;))

      Usuń
  8. Ale śliczne zdjęcia! Jestem zachwycona

    OdpowiedzUsuń
  9. jak dla mnie najbardziej magiczny wpis:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że Mateusz na zawsze pozostanie takim chłopcem z latatwcem. Albo, że chociaż czasami będzie umiał tego chłopca odnaleźć w swoim dorosłym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń